Dziennikarka i jedna z najważniejszych intelektualistek uwiezionych po stłumieniu protestów 1989 roku została ponownie zatrzymana przez służbę bezpieczeństwa i oskarżona o zdradę tajemnicy państwowej. Wszystko na niecały miesiąc przed dwudziestą piątą rocznicą masakry na Tiananmen.
Siedemdziesięcioletnią działaczkę zatrzymano w domu 28 kwietnia za nielegalne pozyskanie zastrzeżonych dokumentów KPCh – ogłosiła dzisiaj Xinhua. Oczywiście, po przesłuchaniu oskarżona miała się do wszystkiego przyznać. CCTV pokazała przyznanie się na antenie, ale twarz zatrzymanej osoby była ukryta. Publiczne kajanie i przyznawanie się nie jest niczym nowym w realiach ChRL, ale nowością wprowadzoną przez Xi Jinping jest wykorzystanie do tego transmisji telewizyjnych.
Media rządowe nie podały o jaki dokument chodzi, ale prawdopodobnie mowa o kolekcji zeszłorocznych raportów wewnętrznych KPCh, które dotyczą strategi władz w ataku na zachodnią koncepcję demokracji oraz metod prześladowania dysydentów i ochrony monopolu władzy. Raporty i wnioski z nich pochodzące zostały zebrane w formę strategi i powszechnie są nazywane „Dokumentem numer 9”, który stanowi podstawę polityki obecnej ekipy z Xi Jinping na czele.
Gao Yu była już wcześniej zatrzymywana za posiadanie utajnionych dokumentów. Obecne uwiezienie wiąże się z szeroko zakrojoną akcją represji przed czerwcową rocznicą i jest typowym wykorzystaniem metody masowego zastraszania. KPCh aresztując Gao Yu pokazuje, że nie zawaha się uwięzić nikogo bez względu na wiek, zasługi lub międzynarodową popularność.
Absurdalności całego zatrzymania dowodzi fakt, że „Dokument numer 9” został opublikowany online w zeszłym roku przez magazyn „Mirror Monthly” z Hong Kongu. Gao powiedziała w wywiadzie dziennikarzom Associated Press, że czytała dokument i szeroko go komentowała. W ChRL karane jest jednak nie tylko wykradanie zastrzeżonych dokumentu, ale samo ich posiadanie. Nawet, jeżeli są one powszechnie dostępne w Internecie. W efekcie każdy, kto przeczyta online ujawniony dokument może być oskarżony o nieuprawniony dostęp do tajemnicy państwowej. Choćby dokument znalazł się tylko w historii przeglądarki internetowej.
Niebezpieczeństwo wiąże się z tym, że nie tylko niektóre dokumenty są zastrzeżone, ale nawet fakt ich utajnienia jest zastrzeżony. Później oskarżenie i proces też pozostają tajne, czasami, nawet przed oskarżonym. W efekcie procesy dysydentów o naruszenie tajemnicy państwowej przypominają „Proces” Kafki nie tylko alegorycznie, ale często też dosłownie.