W tym tygodniu będzie gościć w Pekinie amerykańska delegacja na czele z Sekretarzem Skarbu, Stevenem Mnuchinem, Szefem Narodowej Rady Ekonomicznej, Larry Kudlowem, Reprezentantem Handlu USA, Robertem Lighthizerem oraz dyrektorem Biura Polityki Handlowej i Produkcji w Białym Domu, Peterem Navarro. Ma być to misja ostatniej szansy przed podniesieniem taryf celnych przez administrację Trumpa na produkty z ChRL wartości 150 miliardów USD.

Pekin stara się zapobiec wojnie handlowej, ponieważ wie, że w dłuższej perspektywie ma więcej do stracenia, niż przeciwnik. ChRL, mimo wciąż optymistycznych wyników makroekonomicznych – jeżeli można im wierzyć, wchodzi w okres poważnej przebudowy gospodarczej i jest bardzo wrażliwa na wszelkiego rodzaju wstrząsy w światowym handlu.

Wygląda na to, że jednak Pekin nie ma się czego taka naprawdę obawiać.

Z jednej strony groźby kroków odwetowych, które biorą na cel zaplecze polityczne Republikanów i samego Trumpa, powodują, że przynajmniej część otoczenia prezydenta stara się odwieźć go od zbyt daleko idących działań. Sprzymierzeńcem Pekinu jest też kalendarz polityczny w Stanach Zjednoczonych. Zbliżające się jesienne wybory do Kongresu już powodują nerwowość w Waszyngtonie.

To samo w sobie nie stanowiłoby jednak zbyt dużych gwarancji dla rządzących ChRL, ale duże nadzieje pokładają w przejętej strategii spektakularnych ustępstw.

Rozmowy planowane na ten tydzień mają obejmować tematy taryf celnych, deficytu handlowego oraz ograniczeń w dostępie do rynku.

Owszem, są to wszystko ważne kwestie, ale nie dotykają istoty problemu. Prawdziwym problemem jest agresywna polityka inwestycyjna chińskich firm, czy łamanie zobowiązań handlowych, wymuszanie transferu technologii, kradzież własności intelektualnej, szpiegostwo przemysłowe na skalę przemysłową, czy próba zdobycia przewagi w technologiach przyszłości przez pompowanie subsydiów w „czempionów narodowych”, by wymienić tylko najważniejsze. Tego wszystkiego jednak w agendzie rozmów nie ma.

Dlatego Pekin przygotował szereg ustępstw, które amerykańska delegacja będzie musiała w pocie czoła wynegocjować. Można się spodziewać, że dojdzie do prawdziwego maratonu negocjacyjnego, dramatycznych zwrotów akcji. Możliwe, że rozmowy będą przerwane na chwilę. Krótko mówiąc, zgaduję, że będziemy mogli obserwować dramatyczny spektakl, który będzie miał za zadanie przekonać opinię publiczną, że administracji Trumpa udało się wymusić na ChRL poważne ustępstwa.

Sądzę, zapewne podobnie jak Pekin, że Trump stając przed wyborem prawdziwej wojny handlowej, która mogłaby poderwać jego bazę polityczną a możliwością szybkiego zwycięstwa na pokaz, wybierze to drugie.

Przy mojej całej sympatii dla chińskiego świata i świadomości ciężkich grzechów Zachodu, to nigdy nie uznam, że świat urządzony przez Pekin będzie lepszy. Za Jordanem Petersonem powiem: To, że naszej tożsamości nie determinuje grupa, to wielkie odkrycie Zachodu. Zachód jest jedynym miejscem na świecie, które przyznało jednostce suwerenność. To klucz do wszystkiego, co kiedykolwiek udało się nam osiągnąć.

Pekin nie wyrzeknie się kwestionowanych praktyk, ponieważ stanowią one podstawę przyjętego modelu rozwoju. Ponadto KPCh wierzy, że jest to jedyna droga do osiągnięcia przez ChRL statusu supermocarstwa. I całkiem możliwe, że ma rację, lecz problem w tym, że w tej chwili wzrost ChRL odbywa się kosztem Zachodu.

Obydwie strony wiedzą, że Trump może użyć starszaka taryfowego tylko raz, a równocześnie zmuszenie Pekinu do prawdziwej systemowej zmiany polityki wymagałoby długotrwałego nacisku, którego negatywne skutki byłby też odczuwane na Zachodzie.

Wątpię by Trump, a zwłaszcza jego zaplecze polityczne było przygotowane do takiej operacji intelektualnie czy nawet emocjonalnie. Wymagałoby to też mobilizacji sojuszników z UE na czele, a na razie Trump raczej antagonizuje największe państwa unii. Czasami można nawet odnieść wrażenie, że wolałby prowadzić wojnę celną z Niemcami niż z ChRL.

W tej chwili Stany Zjednoczone nie mają nawet poważnej strategii działań. Uczciwie trzeba przyznać, że nie mieli jej też poprzednicy Trumpa. I tutaj także klincz polityczny w Waszyngtonie gra na korzyść Pekinu.

Dlatego sądzę, że mając do wyboru albo szybkie zwycięstwo na pokaz albo trudną, wyczerpującą wojnę, której wynik trudno przewidzieć, Trump wybierze to pierwsze.

Opublikował/a Michał Bogusz

5 Comments

  1. […] jak pisałem przy okazji pierwszego spotkania w Pekinie, uważam, że ChRL była od samego początku gotowa do podobnych ustępstw. Xi Jinping i towarzysze […]

    Polubienie

    Odpowiedz

  2. […] podano konkretnej daty wejścia w życie restrykcji na eksport technologii – to wciąż grozi nam czarny scenariusz „szybkiego dealu”, który niczego nie rozwiąże, a daje tylko ChRL […]

    Polubienie

    Odpowiedz

  3. […] mówi się, że Pekin stracił zaufanie, iż można się dogadać z Trumpem. Problem w tym, że jak pisałem o tym wcześniej, cele obydwu stron są tak różne, że nie ma mowy o realnym porozumieniu. Co najwyżej można […]

    Polubienie

    Odpowiedz

  4. […] „wielkiego lidera” i „genialnego biznesmena”. W rzeczywistości warunki Trumpa, na których będzie gotowy do zawarcia porozumienia będą o wiele lżejsze, niż jakiegokolwiek innego amerykańskiego przywódcy, który naprawdę […]

    Polubienie

    Odpowiedz

  5. […] i „genialnego biznesmena”. W rzeczywistości warunki Trumpa, na których będzie gotowy do zawarcia porozumienia będą o wiele lżejsze, niż jakiegokolwiek innego amerykańskiego przywódcy, […]

    Polubienie

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.