Spacerując w parku stary człowiek cierpiący na chorobę Alzheimera spotyka swoją pierwszą miłość. Obydwoje przyjmują swoje stare role i odtwarzają pierwszą randkę korzystając ze wspomnień przywołanych przez piosenkę, I Love Cha Cha.
Jest to początek jednej z czterech krótkich historii opowiadających o problemach ludzi, i ich bliskich, borykających się z chorobą Alzheimera.
Sztuka jest najwyższą formą zbiorowego zadawania pytań i poszukiwania odpowiedzi. Nie jest to łatwy film i nie każdemu będzie się podobał. Pokazuje jednak, jak bardzo rozeszły się drogi Tajwanu i kontynentu.
Tajwan żyje własnymi problemami, a procesy społeczne, polityczne i ekonomiczne mają inny charakter niż na kontynencie. Nic dziwnego, że także kultura porusza inne tematy i szuka innych form wyrazu. Mimo wspólnego języka (choć także i językowo pojawia się coraz więcej różnic) sztuka na Tajwanie nieograniczona cenzurą żyje problemami światowymi. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że kiedy kontynent jest nadal zakotwiczony w archaicznym rozumieniu chińskości i szuka swojej wyjątkowości, to Tajwan poszukuje elementów uniwersalnych w chińskiej kultury.
Nie wierzę, aby komunistyczne Chiny potrafiły stworzyć atrakcyjny, uniwersalistyczny model kultury chińskiej. Tajwan ma taką szansę. Im bardziej jednak kontynent kultywuje rodzimą cepelię, tym bardziej Taiwan tworzy własną, odrębną tożsamość. Różnice się pogłębiają, a wyspa, choć stoi w miejscu, to coraz bardziej ucieka od kontynentu.
Mam wrażenie, że zaniedbałem temat Tajwanu. Trzeba będzie to powoli zmienić.
