Ostatnie Plenum KC KPCh zatwierdziło od dawna zapowiadaną decyzję o likwidacji systemu obozów pracy, do których ludzie byli kierowani na okres do dwóch lat decyzjami administracyjnymi.
Władze centralne w Pekinie swoje, a władze w terenie jednak swoje. Wiele obozów pracy jest teraz przekształcana w centra (przymusowej) rehabilitacji od uzależnień – rehabilitacji oczywiście przez pracę – także – przymusową.
Ponieważ już dzisiaj wielu „pensjonariuszy” takich obozów znalazła się tam w związku z narkotykami, to w ich wypadku nic się nie zmieni i nadal będą zmuszani do pracy. Czy teraz dołączą do nich ludzie mający większy lub mniejszy problem z alkoholem?
Opór władz lokalnych wiąże się z tym, że obozy pracy – centra rehabilitacji uzależnień – są doskonałym biznesem. Więźniowie stanowią tanią siłę roboczą. Zawsze na miejscu i zawsze gotową. Jej zwiększenie lub zmniejszenie w zależności od koniunktury też nie stanowi problemu – wystarczy zorganizować łapankę albo małą amnestię.
Cała sprawa pokazuje także jak iluzoryczna jest centralizacja ChRL. Lokalni działacze potrafią skutecznie opierać się decyzjom Pekinu lub wdrażać je tak, aby wdrożyć się ich nie udało. Ciekawa jest też zauważalna zmiana w nastawieniu kadr do ścieżki kariery partyjnej. Kiedyś awans do Pekinu uznawano za sukces, dzisiaj prawdziwe pieniądze są w terenie. W centrali zbyt dokładnie patrzą na ręce. Dlatego wielu broni się przed awansem do stolicy, jak może.

