Komentatorzy zastanawiają się, czy ChRL uda się poróżnić z Pakistanem z powodu sposobu traktowania mniejszości muzułmańskich w Turkiestanie Wschodnim. Możliwe jednak, że to Pakistan (a przynajmniej niektóre siły polityczne z Pakistanu) wspomaga separatystów w zachodniej części ChRL.
Ostatnie miesiące zaowocowały wyjątkową ilością aktów przemocy w regionie. Oficjalnie zanotowano ponad sto ofiar – w tym 59 osób zastrzelonych przez chińskie siły bezpieczeństwa jako terrorysci. Co ciekawe do przemocy dochodzi nie tylko pomiędzy Ujgurami i Chińczykami, ale też tli się poważny konflikt wewnątrz wspólnoty muzułmańskiej. W Kaszgarze zasztyletowano pro-chińskiego imama z największego meczetu w mieście.
Przykład Czeczeni pokazuje, że represje nie tylko podsycają tendencje separatystyczne, ale też prowadzą do pojawianie się radykałów religijnych, którzy szybko zdobywają poparcie i potrafią przejąć ruch narodowy. Ujgurski ruch narodowy pozostawał do tej pory w dużym stopniu świecki, ale ostatnio rosną w siłę islamiści.
Islamiści przenikają do Turkiestanu Wschodniego z Afganistanu, ale też z Pakistanu (przez część Kaszmiru pod pakistańską okupacją). Otwartą pozostaje kwestia roli władz pakistańskich w działaniach bojowników. Zwłaszcza Wewnętrznej Służby Wywiadowczej (Inter-Services Intelligence – ISI), która wykreowała Ruch Talibów w Afganistanie w połowie lat dziewięćdziesiątych. Do tej pory są też niejasne powiązania ISI z Al-Ka’idą, czy pomoc w ukrywaniu się Osamie bin Ladenowi w Pakistanie. ISI to państwo w państwie, które pozostaje w dużym stopniu poza wszelką kontrolą cywilnych rządów i kieruje się własnymi, trudnymi do określenia z zewnątrz interesami. ISI ma też długą historię i ogromne doświadczenie w używaniu różnego rodzaju organizacji zbrojnych jako swoich pośredników.
ALW stara się uszczelnić granice z Pakistanem i Afganistanem, ale w trudnym pustynnym ternie jest to praktycznie niemożliwe.
To prawda, że najwięcej aktów przemocy przypisuje się obecnie Islamskiemu Ruchowi Turkiestanu Wschodniego, który jest zbrojnym ramieniem Turkmeńskiej Partii Islamskiej (TPI), operującej z Pakistanu, z Północnego Waziristanu. Jednak ten region znajduje się jedynie pod formalną kontrolą władz w Islamabadzie. To stąd TPI wysyła swoich bojowników do walki w innych konfliktach aby zdobyli potrzebne doświadczenie i kontakty, ale też żeby informowali innych bojowników o walce w Turkiestanie Wschodnim. Generalnie w świecie muzułmańskich rośnie coraz bardziej świadomość działań ChRL w regionie, co prędzej czy później, będzie musiało zacząć rzutować na relacje państw muzułmańskich z Pekinem.
Z drugiej strony wielu chińskich oficjeli lubi wskazywać ościenne państwa, jako źródło zagrożenia terrorystycznego. Wszystko aby ukryć własne błędy, niekompetencje i wyjątkową brutalność działań, które przynoszą skutki odwrotne od zamierzonych. Trudno też określić na ile nowe metody prowadzenia walki przez Ujgurskich bojowników są efektem pomocy z zewnątrz, a ile wynikają ze zdolności uczenia się i podpatrywania – chociażby przez internet – strategi radykalnych ugrupowań w Syrii, Iraku, czy Afganistanie. Co nie musi wykluczać faktu, że wielu średniego szczebla oficjeli i wojskowych w Pakistanie sympatyzuje z walką Ujgurów i przymyka oko na ich operacje w strefie przygranicznej.

