Według doniesień Duncana Huntera, republikańskiego kongresmena z Kalifornii ChRL zaoferowała sprzedaż uzbrojonych dronów Jordanii. W tle majaczy odmowa – ponoć decyzja jeszcze nie zapadła – Stanów Zjednoczonych dostarczenia Ammanowi Predatorów ze zdolnościami bojowymi.
Nie jest jasne, czy w ogóle taka propozycja ze strony Pekinu padła. Sam Hunter reprezentuje region San Diego, gdzie są produkowane Predatory.
Nic dziwnego, że Hunter lobbuje za sprzedażą i naciska na zgodę w liście do prezydenta Obamy. A nie od dziś wiadomo, że nic nie przyśpiesza waszyngtońskiej machiny biurokratycznej bardziej niż rzucenie hasła o chińskim zagrożeniu. W przeszłości Hunter już skutecznie wspierał sprzedaż Jordanii nieuzbrojonych maszyn (Predator MQ-1).
Zaskakująca jest zwłoka administracji Obamy w sprzedaży Predatorów. Państwo Abdullaha II jest jednym z kluczowych sojuszników Waszyngtonu w regionie. Obecnie jest jednym z najbardziej zażartych wrogów tzw. Państwa Islamskiego i Predatory mają atakować cele w Syrii i Iraku. Jordania straciła już w walce myśliwiec F-16, a pilot został spalony żywcem przez terrorystów. Dlatego możliwość atakowania celów Państwa Islamskiego za pomocą maszyn bezzałogowych jest tak istotna. Jordania nie będzie na pewno czekać w nieskończoność, kiedy czas nagli, a na rynku są dostępne inne opcje.
W związku z tym, nie zdziwiłbym się, gdyby w rewelacjach Huntera była zawarta jednak prawda. Zwłaszcza, że jest on zazwyczaj dobrze poinformowany o tym, co się dzieje w branży.
ChRL często wykorzystuje sytuację i oferują swoje zamienniki, kiedy Stany Zjednoczone odmawiają lub zwlekają ze sprzedażą zaawansowanych systemów wojskowych nawet swoim bliskim sojusznikom. Problemem jest jednak zawsze integracja systemów niekompatybilnych z systemami zgodnymi ze standardami NATO. Dlatego ChRL – ponoć – zaoferowała Jordanii nie tylko same drony, ale też całe zaplecze logistyczne i serwisowe, a także dostawy uzbrojenia używanego przez chińskie klony Predatorów.

