We wtorek dwa rosyjskie okręty przepłynęły przez wody w pobliżu Tajwanu. „O godzinie 23:00 wykryto dwie rosyjskie fregaty, płynące z południa na północ przez wschodnie wody naszego terytorium i opuszczające nasz obszar reagowania od morza Suao1 na południowy wschód” – powiedział Sun Li-fang, rzecznik tajwańskiego Ministerstwa Obrony Narodowej.
Rosyjska Flota Pacyfiku rozpoczęła ćwiczenia operacyjne na wodach Morza Japońskiego i Morza Ochockiego, czyli dosyć daleko od Tajwanu. Jak informowało rosyjskie Ministerstwo Obrony 5 czerwca, czyli długo przed jednodniowym buntem Prigożona, manewry potrwają do 20 czerwca. Według ministerstwa w ćwiczeniach wzięło udział ponad 60 okrętów wojennych i statków pomocniczych, ok. 35 samolotów lotnictwa morskiego, oddziały przybrzeżne i ponad 11 tys żołnierzy, choć pewnie te dane są mocno nadmuchane. Nie można wykluczyć, że to tylko stroszenie piórek po wyskoku Prigożyna i te dwie fregaty wysłano dalej na południe ad hoc w jednorazowej misji. Kreml w chce w ten sposób pokazać, że nie jest taki słaby. Oczywiście, ryzykuje przy tym, że uzyska efekt odwrotny od zamierzonego. Niemniej, Rosjanie wcześniej rzadko zapuszczali się w region Tajwanu. Jeżeli będą to teraz robić częściej może to jeszcze bardziej zwiększyć napięcia w regionie, biorąc pod uwagę, że Pekin systematycznie zwiększa presję na Tajpej.
Nie wiadomo też, czy misja była koordynowana z Pekinem. Oczywiście, Chińczycy byli poinformowani wcześniej, ale czy to tylko zbieg okoliczności, że Tajwańczycy namierzyli osiem chińskich samolotów wojskowych i sześć okrętów wokół Tajwanu w poniedziałek i wtorek?
—
1 Taki cytat podają agencje, ale chyba chodzi o region morski na wschód od Zatoki Suao (蘇澳).
