Władze w Manili podały, że filipiński statek zaopatrzeniowy zmierzający w kierunku uziemionego jako stała baza okrętowi Sierra Madre na Drugiej Ławicy Thomasa został zablokowany przez chiński okręt straży przybrzeżnej i zderzył się z nim. Patrolowiec towarzyszący statkowi zaopatrzeniowemu został również uderzony przez kuter chińskiej milicji morskiej. Nie było doniesień o rannych w wyniku incydentu, ale Filipiny nazwały działania Chin „niebezpiecznymi, nieodpowiedzialnymi i nielegalnymi” oraz stwierdziły, że życie członków załogi było zagrożone.
Tymczasem Chińska Administracja Bezpieczeństwa Morskiego stwierdziła, że „Filipiny są w pełni odpowiedzialne za incydent i że statek dostawczy celowo wszedł na ścieżkę chińskiego okrętu straży przybrzeżnej, co spowodowało kontakt z jego dziobem.” Jest to oczywiście totalna bzdura, co widać na filmie nakręconym przez Filipińczyków z drona. Na zdjęciach robionych z pokładu filipińskich jednostki widać też, że Chińczycy wyposażyli swoje kutry patrolowe w tarany.
Wczoraj podczas wspólnej konferencji prasowej premierem Australii Anthonym Albanese Joe Biden ostrzegł ChRL w sprawie Drugiej Ławicy Thomasa, mówiąc, że „jakikolwiek atak na filipińskie samoloty, statki lub siły zbrojne odwoła się do naszego traktatu o wzajemnej obronie z Filipinami.”
Mam wrażenie, że Pekin postanowił przetestować, czy Waszyngton jest zdolny równocześnie zarządzać wojną na Bliskim Wschodzie jak i kryzysem na Morzu Południowochińskim. Pekin też wierzy, że Bidenowi zależy na wizycie Xi Jinping w czasie szczytu APEC w San Francisco (11-17 listopada), więc uważa, że może teraz posunąć się dalej. W międzyczasie sytuacja na Drugiej Łasze Thomasa powoli dojrzewa do jakiegoś przełomu. Trudno powiedzieć, czy będzie miał on charakter lokalny, czy regionalny – na konflikt globalny raczej się nie zanosi. Jednak jego wynik albo zwiększy pewność siebie ChRL i osłabi pozycję nie tylko Filipin i innych państw regionu, ale też Stanów Zjednoczonych, albo dojdzie do skutecznego powstrzymania chińskiej strategi salami w regionie. Dlatego nie należy bagatelizować sprawy jako „awantury o jakąś łachę piachu na końcu świata.” Prędzej czy później konsekwencje tej rozgrywki dotrą i nad Wisłę.
