Wpiątek zmarł nagle na zawał serca były premier Li Keqiang (2013-2023). W całych Chinach ludzie oddają cześć zmarłemu składając kwiaty, czasami w nieoczekiwanych miejscach, jak most, który kiedyś otwierał. Niemniej władze starają się ograniczyć te spontaniczne wybuchy żałoby, także w mediach społecznościowych. Może to się wydawać dziwne, ponieważ pozornie reżim powinien być zadowolony z pośmiertnej popularności jednego z przywódców. Z perspektywy Pekinu to jednak niebezpieczny przejaw cichego protestu.

Aby zrozumieć ten fenomen trzeba się cofnąć w czasie. W 1976 roku doszło na placu Tiananmen do tzw. Incydentu 5 kwietnia (四五天安门事件). 4-5 kwietnia na placu w tradycyjnym dniu żałoby, Festiwalu Qingming zgromadziły się tłumy, aby zaprotestować przeciwko usuwaniu oznak żałoby po zmarłym wcześniej w tym samym roku premierze Zhou Enlai. W rzeczywistości ostentacyjna żałoba była wtedy jedyną formą wyrażenia sprzeciwu przeciwko władzom centralnym z Bandą Czworga na czele, za której przeciwnika uchodził Zhou Enlai. Z kolei w 1989 roku śmierć Hu Yaobang, byłego sekretarza generalnego, uznawanego za liberała, który został zmuszony do przejścia na emeryturę przez Deng Xiaoping w 1987 roku wywołała ogólnokrajowe demonstracje i zapoczątkowała okupację placu Tiananmen przez studentów, którzy domagali się demokratyzacji. Dzisiaj pamiętają o tym nie tylko władze, ale też wielu Chińczyków. Dlatego spontaniczny wybuch żałoby po byłym premierze, wywodzącym się z innej frakcji partyjnej, jest traktowany przez jedną i drugą stronę jako sposób wyrażenia sprzeciwu wobec Xi Jinping.

Pierwsze oznaki pojawiły się w Hefei, rodzinnym mieście byłego premiera w prowincji Anhui. W Zhengzhou, w centralnej prowincji Henan, gdzie Li pracował przez siedem lat jako gubernator prowincji, a następnie sekretarz partii prowincji, ludzie ustawili portret w centrum miasta. W Szanghaju kilku artystów zostało zatrzymanych przez policję, w szczególności mężczyzna przebrany za girlandę z napisem „głębokie kondolencje” i inny przebrany za znak drogowy z napisem „Jestem w Szanghaju. Chcę, żebyś umarł” – Li Keqiang zmarł w Szanghaju. Bardziej tradycyjne oznaki żałoby pojawiają się w całym kraju. Xi Jinping musi sobie zdawać sprawę, że Chińczycy w ten sposób wyrażają swoje niezadowolenie, a ono narasta wraz z pogarszająca się sytuacją gospodarczą – lepsze wskaźniki makroekonomiczne nie przekładają się na sytuację mas. Do tego dochodzi pamięć o strategii „zero COVID” i konsekwencjach jej nagłego porzucenia, jak i ogólny wzrost represyjności systemu w ostatniej dekadzie.

Nieznane's awatar

Opublikował/a Michał Bogusz

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.