Wdzisiejszej odsłonie wojny handlowych ChRL właśnie uderzyła w amerykańskie towary 125% cłem, odpowiadając na decyzję Donalda Trumpa o podniesieniu amerykańskich ceł na chińskie towary do 145%. Jest jednak w tym wszystkim promyk nadziei.

Pekin odpowiedział 125%, ponieważ jest to symetryczna odpowiedź na cła nakładane przez Waszyngton od 2 kwietnia. Biały Dom dolicza za to wcześniejsze 20%, wprowadzone ze względu na eksport półproduktów do produkcji fenatylu z Chin. W ten sposób obydwie strony mogą uznać, że są górą. Pekin, że był ostatnim, który odpowiedział, a Trump bo jego „wynik” jest wyższy. To może zatrzyma eskalację. MOŻE. Zobaczymy co zrobi dzisiaj Trump.

Oczywiście, stawki podawane w mediach nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, ponieważ nie uwzględniają wcześniej już obowiązujące cła. Te się różnią od kategorii celnej towaru i mogą być wyższe od tego, co krąży w mediach od kilkunastu do kilkudziesięciu punktów procentowych. Są jednak braże, w których będą niższe lub wciąż żadne. To też samo w sobie nie znaczenia, ponieważ po przejściu pułapu 40-45%, większość bezpośredniego handlu między tymi państwami przestała istnieć. Nie licząc pewnych kategorii produktów, które trzeba tu i teraz kupić, i na które nie ma alternatywy, nikt nie będzie handlował bezpośrednio dopóki są zapasy, i dopóki nie będzie wiadomo, jak to się skończy…

Za to tęgie głowy w różnych zakątkach globu już myślą, jak na tym wszystkim zarobić. Jedni będą kombinować, jak kupić coś z Chin tanio, a potem reeksportować do USA – przez jakiś czas Amerykanie mogą na to nawet przymykać oko, aby uniknąć szoku na własnym rynku. Inni już się zastanawiają, czy uda im się wygryźć chińską konkrecję z rynku. Nikt nie będzie jednak inwestował ani w produkcję w państwach trzecich, ani tym bardziej w USA, dopóki nie będzie wiadomo, jaki jest wynik negocjacji Trumpa z innymi. Przede wszystkim z UE, Japonią, Koreą Południową, ale też z Wietnamem i czy elementem „dealu” nie jest postawienie tamy na chińskie produkty przez tych amerykańskich partnerów gospodarczych. Inna sprawa to kwestia, czy Trump będzie potrafił nie rozgrzebać wszystkiego na nowo po jakimś czasie.

Prawdziwej wojny na razie nie będzie, ale o tym w poniedziałek. W międzyczasie czekamy na ruch Trumpa.

Nieznane's awatar

Opublikował/a Michał Bogusz

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.