W mieście Dongguan policja przeprowadziła akcję wymierzoną w nierząd. Nie była to inicjatywa policji, ale reakcja na reportaż w państwowej telewizji. Co prawda prostytucja jest w ChRL zakazana od 1949 roku, ale tajemnicą poliszynela jest fakt, że domy publiczne funkcjonują w ramach programu emerytalnego policji.
Prostytucja na masową skalę wróciła wraz z reformami gospodarczymi lat osiemdziesiątych przynosząc falę chorób przenoszonych drogą płciową.
Z jednej strony klienci rekrutują się z kręgów biznesu. Obecność prostytutek jest w miarę stałym elementem chińskiej gościnności – obok zaproszenia na kaczkę po pekińsku – w stosunku do zagranicznych partnerów.
Całkiem nowym zjawiskiem jest napędzanie prostytucji przez „politykę jednego dziecka”. To w pierwszej chwili zaskakująca konkluzja, ale efektem „polityki jednego dziecka” jest ogromna dysproporcja płci. Szacuje się, iż w młodym pokoleniu jest co najmniej 100 milionów więcej mężczyzn. Popęd seksualny tej grupy jest w dużym stopniu zaspokajany przez prostytucję.
Nic też dziwnego, że prostytucja wydaje się przy takich uwarunkowaniach demograficznych i kulturze biznesowej pewnym przedsięwzięciem. Stąd też zaangażowanie policji w proceder.
Operacja w Dongguan zaowocowała zamknięciem 12 domów publicznym i aresztowaniem 67 osób. Biorąc pod uwagę, że w ChRL domy publiczne występują równie często jak w Polsce banki i apteki, rezultat jest mizerny. Co prawda zawieszono lub zwolniono jakiś oficerów średniego szczebla, ale akcja ma charakter czysto pokazowy.