Czy Japonia może uznać Tajwan?

Mieliśmy już do czynienia z dyplomacją „pingpongową”. Nowym wcieleniem jest dyplomacja „mangowa”.

ChRL głośno protestuje przeciwko japońskim parlamentarzystom, którzy zaproponowali wprowadzenie ustawy ustanawiającej relacje z Tajwanem. Nie ma mowy o oficjalnym uznaniu Tajwanu, ale ustawa miała być japońskim odpowiednikiem amerykańskiej Ustawy o Relacjach z Tajwanem z 1979 roku.

Inicjatywa wyszła w poniedziałek ze strony około siedemdziesięciu deputowanych rządzącej Partii Liberalno-Demokratycznej. Ustawa wzmocniłaby więzi ekonomiczne, ale też międzyludzkie między obydwoma krajami. Co zabolało Pekin najbardziej to, analogicznie do amerykańskiej ustawy, zobowiązanie władz japońskich do dostarczania Tajwanowi broni. Już w zeszłym roku nowelizacja japońskich przepisów umożliwiła sprzedaż lub dostarczanie zagranicę produkowanej w Japonii broni. Oczywiście głównym beneficjentem może być Tajwan.

Pekin oświadczył, że kwestia Tajwańska należy do spraw wewnętrznych Chin. Uchwalenie ustawy miałoby być – zdaniem Pekinu – niezgodne ze wspólnym komunikatem chińsko-japońskim z 1972 roku, w którym Japonia uznała Tajwan za część Chin.* Komunikat był podstawą normalizacji stosunków ChRL z Japonią.

O wadze, jaką japoński rząd  przywiązuje do zachowania niezależności (de facto niepodległości) Tajwanu świadczy, że przewodniczącym japońsko-tajwańskiego stowarzyszenia promocji wymiany ekonomicznej i kulturowej jest Nobuo Kishi – wiceminister spraw zagranicznych i brat premiera Shinzo Abe.

* Diabeł tkwi – jak zwykle – w szczegółach. ChRL żądając od wszystkich partnerów, jako warunek podjęcia dialogu, uznania „zasady jednych Chin” wpadła w pułapkę. Japonia, jak i wiele innych państw, uznaje, że Tajwan jest częścią Chin, ale nie ChRL.