Rządowe media donoszą, że artyści, filmowcy, a także personel stacji telewizyjnych będzie wysłany na wieś, aby „żyć wśród mas” w celu „ukształtowania poprawnej wizji sztuki”.
Brzmi znajomo? Jak żywo przypomina to czasy Mao Zedonga i kolejne kampanie, z rewolucją kulturalną na czele, kiedy „elementy niepewne” były wysyłane do „pracy z masami”. No cóż. „Historia lubi się powtarzać. To fakt. Ale często się jąka.” (Lec)
Xinhua cytuje Państwową Administrację Prasy, Publikacji, Radia, Filmu i Telewizji (国家广播电影电视总局), znaną głównie pod angielskim skrótem SAPPRFT (State Administration of Press Publication Radio Film and Television), która ostatnio gości na naszych łamach dosyć często. SAPPRFT ma zamiar co kwartał organizować pobyt twórców na prowincji, przede wszystkim na wsi i osadach górniczych, aby mogli poznać i doświadczyć życia ludu. Twórcy i cały personel z instytucji objętych nadzorem SAPPRFT będzie pracował i żył „razem z masami” w regionach mniejszości etnicznych lub na granicach przez co najmniej 30 dni. Ma to im pomóc skorygować swoje postrzeganie sztuki oraz stworzyć nowe działa.
Wygląda, że w Pekinie dostrzeżono problem kreatywności i zdecydowano podejść do niego w sposób… kreatywny. Mam wrażenie, że urzędnicy SAPPRFT sami już przeszli podobne szkolenie wśród mas z pozytywnym wynikiem, jak widać.
Cała aktywność SAPPRFT w ostatnich miesiącach to owoc presji Xi Jinpinga, który w jednym z wystąpień powiedział grupie artystów aby przestali schlebiać popularnym, ale „wulgarnym” gustom i zaczęli „promować socjalizm”. „China Daily” pisał po wystąpieniu Xi, iż „sztuka i kultura nie mogą się rozwijać bez politycznego przewodnictwa”. Równocześnie Pekin zacisnął cenzurę mediów, ale także działalności artystycznej.
Oczywiście istotą akcji, choć ukrytą w tle, jest walka wewnętrzna w KPCh. Xi Jinping wykorzystuje kampanię antykorupcyjną aby z jednej strony zdobyć osobistą popularność wśród Chińczyków, z drugiej aby pozbyć się wewnętrznej opozycji. To może się udać tylko, jeżeli Xi będzie kontrolował intelektualistów, którzy mogliby wykorzystać kampanie antykorupcyjną aby pokazać wybiorczość działań KPCh.
Dla Xi to delikatna gra. Z jednej strony musi pokazać, że kampania antykorupcyjna jest prowadzona na poważnie. Przy okazji osłabi opozycje wewnątrzpartyjną, ale równocześnie musi zapewnić rzeszy działaczy partyjnych, że ich władza jest w rzeczywistości niezagrożona. Dlatego nie może pozwolić intelektualistom na użycie JEGO kampanii do ograniczenia wszechwładzy lokalnych struktur KPCh.
Jaka byłaby lepsza metoda przypomnieć jajogłowym ich miejsce, niż przywołać wspomnienia do czego Mao był zdolny? Miesiąc na wsi nikogo nie zabije, ale będzie dobrym ostrzeżeniem. Zresztą jak długo będziesz cicho siedział i zarabiał pieniądze, krzywda cię nie spotka.
To także może być popularne posuniecie. Jak czasami zabłądzę na kanały TVP (lub którejś z prywatnych stacji) i zdarzy mi się zobaczyć rodzime koszmarki dla mainstreamowego widza, to wysłanie „twórców” tych „dzieł” na miesiąc w wiosce na północnokoreańskiej granicy wydaje się zbyt małą karą.

