Relacje dyplomatyczne między ChRL a Królestwem Norwegi pozostają zamrożone od czasu przyznania Nagrody Pokojowej Nobla uwięzionemu w ChRL opozycyjnemu pisarzowi Liu Xiaobo. Pekin wini za to rząd norweski i nie przyjmuje do wiadomości, że choć Norweski Komitet Noblowski jest wybierany przez parlament, to pozostaje organem w pełni niezależnym.
Oczywiście w KC KPCh nie zasiadają idioci i dobrze rozumieją, że w realiach europejskich istnieje rzeczywista niezależność wielu organizacji pozarządowych. Gnębienie Oslo ma działać jednak jako forma odstraszania innych, którzy chcieliby przyznawać chińskim dysydentom nagrody lub krytykować za mocno rządy KPCh.
Teraz powodu do niezadowolenia Pekinowi dała deportacja studenta z ChRL.
Pekło rozpętało się w zeszły wtorek, kiedy Xinhua podała, że norweska policja wydał nakaz opuszczenia kraju (do 23 stycznia) doktorantowi z Uniwersytetu Agder. Nienazwany z imienia i nazwiska student miał od dwóch lat pracować nad zagadnieniami budowy siłowni wiatrowych. Według norweskiej policji – agencje mówią o policji, ale zapewne chodzi o Policyjną Służbę Bezpieczeństwa (Politiets sikkerhetstjeneste) – decyzja była podyktowana obawą, że przedmiot badań studenta może być użyty „w celach militarnych w innych państwach”. Można zgadywać, że student z ChRL interesował się czymś więcej niż tylko turbiny wiatrowe.
Hong Lei, rzecznik MSZ ChRL oświadczył, iż deportacja „łamie podstawowe prawa i zainteresowania tego chińskiego naukowca” oraz „wpływa negatywnie na akademicki wizerunek Norwegii.” Odmówił jednak odpowiedzi na pytanie, czy rzeczony student jest szpiegiem. Za to wezwał Norwegię do „strzeżenia legalnych praw chińskich uczonych i ich wolności akademickich”.
Brzmi to dosyć śmiesznie, kiedy pomyślimy o poziomie swobód akademickich w samej ChRL lub o ostatniej akcji „czyszczenia” podręczników akademickich z „zachodnich wartości”.

