Supreme_People's_Court_of_P.R.China's_badge.svg

Do narodowej histerii na punkcie Morza Południowochińskiego włączył się Najwyższy Sąd Ludowy ChRL (中华人民共和国最高人民法院). We wtorek sąd ogłosił, iż „istnieją jasne legalne podstawy dla ChRL by stanąć na straży porządku morskiego, bezpieczeństwa morskiego i insertów [narodowych] oraz by zaprowadzić zintegrowany zarząd nad akwenami w jurysdykcji kraju”.

W konsekwencji ogłoszono, że każdy, kto zdecyduje się na nielegalne połowy na ternach Morza Południowochińskiego, do których Pekin rości sobie prawa, będzie podlegał jurysdykcji chińskich sądów.

Krótko mówiąc, jest to sposób Pekinu by powiedzieć, że nie ma zamiaru rezygnować ze swoich roszczeń. Jest to też zabieg na rzecz rodzimej opinii publicznej. Najwyższy Sąd Ludowy ma przeciwważyć w ten sposób wyrok jakiegoś obcego Stałego Trybunału Arbitrażowego (Permanent Court of Arbitration – PCA).

Oczywiście, decyzja chińskiego sądu nie ma żadnej mocy prawnej na arenie międzynarodowej, ale jak to mówi klasyk „ciemny lud to kupi”.

Pekin wstępuje obecnie na cienki lód. Zgodnie z orzeczeniem PCA, ChRL nie może ustanowić legalnie, zgodnie z Konwencją o Prawie Morza ONZ (UNLCLOS) wód terytorialnych (dziewięć mil morskich od brzegu) wokół sztucznych wysp na Morzu Południwochińskim, ani tym bardziej wyłącznej strefy ekonomicznej (200 mil morskich), która musi opierać się na linii wód terytorialnych. Wszelkie działania Marynarki ALW w strefach nieuznanych przez społeczność międzynarodową, mogą być praktycznie określone jako piractwo.

Co prawda, orzeczenie PCA odnosi się obecnie tylko do spornych terenów między Filipinami i ChRL, ale determinuje, że zasady wynikające z UNCLOS mają pierwszeństwo w stosunku do wszelkich historycznych roszczeń. Teraz wygląda jednak na to, że Pekin ustanawia, wewnętrzne podstawy prawne do operacji egzekwowania zwierzchności terytorialnej. Jest to krok do narzucenia swojej woli siłą, co musi się spotkać z kontestacją ze strony innych państw regionu oraz Zachodu. Jest to krok w kierunku siłowej konfrontacji.

Pekin zdaje sobie z tego sprawę. Stąd zagmatwany język oświadczenia Najwyższego Sądu Ludowego, a nawet użycie terminu „oświadczenie” tak by nie stanowiło ono stanu prawnego. Dlatego z jednej strony można uznać całą sprawę za kolejne przedstawienie na potrzeby rodzimej opinii publicznej. Lecz może to być także tzw. szczur, czyli informacja lub propozycja, z której łatwo można się wycofać lub zbagatelizować, ale mająca za zadanie ocenę reakcji przeciwnika i jego determinacji.

Teraz piłeczka znalazła się po stronie Waszyngtonu i jego sojuszników w Azji Wschodniej.

Opublikował/a Michał Bogusz

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.