Dalajlama ledwo odwiedził w zeszły czwartek Europarlament, a Pekin już tego samego dnia zamanifestował niezadowolenie odwołując wizytę grupy eurodeputowanych w ChRL.
Władze ChRL naciskały, by wizyta Dalajlamy w Europarlamencie miała jak najmniejszy status – nikt chyba w Pekinie nie liczył na jej zablokowanie – i dlatego starano się zniechęcić Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, Martina Schulza do spotkania z duchowym przywódcą Tybetańczyków.
Ponieważ Schultz okazał się odporny na „perswazję”, to Pekin uznał, że przyszedł czas na „karę”. Stąd odłożenie w czasie wizyty eurodeputowanych z Komitetu ds. Ekonomicznych i Monetarnych (Economic and Monetary Affairs Committee – ECON).
Wizyta miała mieć miejsce w tym tygodniu, a delegacja miała mieć szereg spotkań w Szanghaju, gdzie miano odwiedzić lokalną giełdę, oraz Pekinie by przeprowadzić rozmowy z przedstawicielami Ministerstwa Finansów.
W sumie w obecnej sytuacji ekonomicznej to Pekinowi powinno bardziej zależeć na rozwiązaniu wspólnych nieporozumień w sferze ekonomicznej, ale opóźnienie nie ma większego znaczenia. Wizyta odbędzie się w późniejszym terminie.
Tym razem padło na ECON ponieważ miał to być pierwszy oficjalny kontakt po wizycie Dalajlamy.
Nie była to pierwsza wizyta Dalajlamy w Europarlamencie i miejmy nadzieję, że nie ostatnia. Nie pierwszy raz też Pekin się obraża i odwołuje jakąś wizytę. Będzie to też robił w przyszłości. Wszelkie interakcję z Pekinem wiążą się z tego rodzaju przepychankami wizerunkowymi i nie robią one już na nikim poważnym wrażenia. Stały się po prostu częścią procesu.

