Wczoraj ruszył proces Charlesa Liebera (na zdjęciu po prawej), profesora nanotechnologii z Uniwersytetu Harvarda, oskarżonego o okłamywanie władz federalnych w kwestii powiązań z chińskim akcją rekrutacyjną, tzw. „program tysiąca talentów”1 i ukrywanie funduszy, które otrzymał od chińskiego rządu. Lieber nie przyznaje się do żadnego z sześciu zarzutów składania fałszywych zeznań i deklaracji podatkowych, a jego prawnik twierdzi, że Lieber „nic nie ukrywał i nie otrzymał zapłaty”.
Prokuratura oskarżyła Liebera w styczniu 2020 roku w ramach „chińskiej inicjatywy” Departamentu Sprawiedliwości, zainicjowanej za administracji Donalda Trumpa w celu zwalczania chińskiego szpiegostwa gospodarczego i kradzieży własności intelektualnych. Administracja Joe Bidena nie wycofała się z programu, pomimo krytyków, którzy porównują go do „polowania na czarownice” i działalności Josepha McCarthyego. Pierwszy proces naukowca – profesora z Tennessee – zakończył się bez rozstrzygnięcia, a w drugim uniewinnieniem przez sędziego. W międzyczasie prokuratorzy wycofali zarzuty przeciwko sześciu innym badaczom. W Departamencie trwa również przegląd działań podejmowanych w sprawie zagrożeniom stwarzanym przez Chiny. Ma się on zakończyć w nadchodzących tygodniach. Podejrzewam, że będzie to oznaczało poważne zmiany, ale raczej nie koniec programu.
Prokuratorzy twierdzą, że Lieber w został w 2011 roku „strategicznym naukowcem” na Politechnice Wuhan i za jej pośrednictwem brał udział w „programem tysiąca talentów”. W ramach programu uczelnia w Wuhan miała dać Lieberowi ponad 1,5 miliona dolarów na założenie chińskiego laboratorium i zgodziła się płacić mu 50 000 dolarów miesięcznie plus 150 000 rocznych kosztów utrzymania. Co ciekawe, samo to nie jest przestępstwem, ale prokuratura twierdzi, że Lieber okłamał śledczych na temat swojego zaangażowania w program, wprowadził w błąd Harvard, któremu w 2019 roku zagwarantował, że nie był zaangażowany w program. Nade wszystko nie zadeklarował zysków z programu w zeznaniach podatkowych i ukrywał je na koncie w chińskim banku. Możliwe, że jak Al Capone pójdzie siedzieć za podatki, a nie za główne przewiny.
Trudno ocenić program Departamentu Sprawiedliwości. Wbrew narracji Pekinu nie jest nagonką na tle rasowym, czego Lieber jest żywym dowodem. Jednak z jednej strony dotychczasowe rezultaty są raczej mierne. Z drugiej świadczy to o tym, że nie ma w całej sprawie histerii i sądy badają oskarżenia rzetelnie, więc zarzuty o makkartyzm są przesadzona. Wreszcie, trudno nie zauważyć, że program przede wszystkim uczulił opinię publiczną i amerykańskie (i nie tylko) uczelnie na problem penetracji przez chińskie służby. W dalszej perspektywie może się to okazać jego największym sukcesem.
—
1 Władze USA twierdzą, że Chiny wykorzystują program, aby zachęcić zagranicznych badaczy do dzielenia się swoją wiedzą (często pozyskaną w ramach badań finansowanych z publicznych pieniędzy na Zachodzie) w zamian za korzyści, przekazywane pod przykrywką finansowania nowych badań.
[…] Pisałem o sprawie niedawno, więc teraz tylko powiem: w końcu! […]
PolubieniePolubienie