Armia Ludowo-Wyzwoleńcza rozpocznie w najbliższą sobotę „bojowe działania szkoleniowe” w regionie graniczącym z Mjanmą (dawniej Birma), poinformowało w mediach społecznościowych Dowództwo Teatru Południowego. Ogłoszenie pojawiło się dzień po tym, jak konwój ciężarówek (na zdjęciu u góry) jadący z ChRL został zniszczony w incydencie, które media kontrolowane prze juntę określiły „atakiem rebeliantów.”
W krótkim oświadczeniu nie podano żadnych szczegółów dotyczących czasu ani liczby żołnierzy, biorących udział w szkoleniu, które ma na celu „przetestowanie zdolności szybkiego manewrowania, uszczelniania granic i uderzenia ogniowego.” Krótko mówiąc ćwiczenia są zorganizowane na szybko, bo Pekin oczekuje, że regionalne dowództwo się wykaże. Widać jednak, że lokalne jednostki ALW będą się szkolić do powstrzymania infiltracji ze strony Mjanmy. To nie wszystko.
W połowie miesiąca bezpieka z prowincji Yunnan wezwała obywateli ChRL nielegalnie przebywających w północnej części Mjanmy, opanowanej przez powstańców, do powrotu do domu przed końcem roku. Przed powrotem muszą zgłosić się na policję telefonicznie z co najmniej siedmiodniowym wyprzedzeniem i wrócić do Chin legalnymi środkami. Po przybyciu na miejsce mają jak najszybciej zgłosić się na lokalny posterunek. Ci, którzy zgłoszą się z wyprzedzeniem i dobrowolnie powrócą do kraju w określonym terminie, mogą otrzymać łagodniejszą lub zmniejszoną karę zgodnie z prawem. Ci, których okoliczności zmusiły do przebywania w Mjanmie i nie dopuścili się przestępstwa mogą zostać zwolnieni z kary – wszystko w zależności od sytuacji.
W zeszłym tygodniu junta przekazała Chinom 31 tys (SIC!) podejrzanych o oszustwa telekomunikacyjne. To efekt współdziałania organów ścigania z obu państw przeciwko oszustom internetowymi. Wśród podejrzanych znalazło się 63 „finansistów” i przywódców syndykatów przestępczych, które „oszukały chińskich obywateli na duże sumy pieniędzy,” podało Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego w oświadczeniu. Nie ma jak zweryfikować informacji, czy faktycznie wszyscy poddani ekstradycji to tylko przestępcy, ale jakoś trudno uwierzyć, żeby chińskie gangi w Mjanmie zatrudniały aż tylu ludzi…
Trudno szacować jaka liczba obywateli ChRL przebywa w Mjanmie nielegalnie. Do czasu postawienia płotu granicznego w czasie pandemii COVID-19 przekroczenie granicy wymagało tylko przepłynięcia łódką rzeki lub dłuższego spaceru przez dżunglę. Generalnie można podzielić obywateli ChRL przebywających po drugiej stronie na trzy kategorie. Pierwsza, to przestępcy, którym jest łatwiej i o wiele bezpieczniej operować z Majnmy – nie tylko oszuści internetowi, ale tez przemytnicy jadeitu1 itd. Drugą, ludność przygraniczna należąca do mniejszości etnicznych, w tym chłopi, którzy mają ziemię po obu stronach granicy. Przed ustawianiem płotu granicznego mogli przechodzić – nielegalnie, ale powszechnie – na drugą stronę codziennie, ale w czasie pandemii utknęli po drugiej stronie i się tam już zadomowili na dobre. Trzecia, prawdopodobnie najmniejsza, to wszelkiej maści dysydenci, czy dokładniej ludzie, którzy mają z władzą ludową na pieńku i uznali, że warto zniknąć. Nie ma tu znanych postaci, ale raczej lokalni aktywiści, którzy narazili się KPCh.
Nie jest to sytuacja nowa, ale sytuacja w Mjanmie zmusiła teraz Pekin do działania. Junta straciła kontrolę nad kilkoma miastami i placówkami wojskowymi na północnym wschodzie i w innych miejscach, walcząc z największą skoordynowaną ofensywą powstańców, z jaką miała do czynienia od czasu przejęcia władzy w zamachu stanu w 2021 roku. Nie wiadomo do końca co się dzieje na miejscu, ale niektóre źródła twierdzą, że siły przeciwnie juncie kontrolują już połowę kraju. Przywódcy ChRL boja się nie tylko upadku rządów wojskowych, których ChRL de facto poparła, ale przede wszystkim, że Mjanma stanie się nie tylko źródłem inspiracji dla Chińczyków, ale też bazą dla jakiś grup, które chciałyby powtórzyć sukces… Mao i zorganizować partyzantkę w Chinach. Ostatnim razem, kiedy Pekin musiał się liczyć z taką sytuacją to lata 60. w Tybecie, ale Majnma granicząca z Yunnan byłaby o wiele lepszą bazą niż Nepal kiedyś.
Moim zdaniem dzisiaj szansę na taki rozwój wypadków są małe, ale biorąc pod uwagę paranoję reżimu, to rozumiem nerwowość Pekinu.
—
1 Przemytem narkotyków zajmują się organizacje zblatowane nie tylko z juntą, ale też z ALW, więc ich problemy dotykających „mrówki” nie dotyczą.

