Autor: Paul Midler
Tytuł: What’s Wrong with China (Co jest nie tak z Chinami)
Wydawnictwo: Wiley (2017)
Dawno nie przeczytałem książki o Chinach z taką radością. Czytam dużo i od dawna, wiec siłą rzeczy faktografia się powtarza, podobnie wiele tez i choć w każdej pozycji jest coś interesującego, to dojście do czegoś nowego wymaga przebrnięcia przez już znane wątki.
Paul Midler opisuje Chiny nie z poziomu akademika, który nigdy nie zhańbił się uczciwą pracą, ale handlowca, który zhańbił się niejednym dealem z chińskimi partnerami. Praxis, nie teoria, czyni jego książkę tak ciekawą. Dawno też osobiście tak się nie mogłem utożsamić z autorem. Sam robiłem podobne rzeczy i mam podobne doświadczenia. Podobnie jak Midler nie miałem nigdy etapu fascynacji mirażem „głębi dalekowschodniej myśli,” ale fascynują mnie Chiny, jak może fascynować drapieżnik. Jak on sam pisze:
To był dziwny początek kariery w Azji i być może bezproduktywny. Ludzie z Zachodu, którzy przyjeżdżali tam na dłużej, mieli być zahipnotyzowani – a przynajmniej oczarowani – i ten stan miał im pomóc w nauce języka przez kilka lat. W końcu różowe okulary miała opaść, ale miało to nastąpić dopiero po upływie sporej ilości czasu. Efekt pęknięcia mojej bańki niemal zaraz po przyjeździe wprawił mnie w dziwne usposobienie: Chinoiserie i inne orientalia wydawały mi się teraz głupie.
Niestety wbrew temu co pisze Midler, bańka nie pęka wszystkim i wielu siedzi w niej zaczarowanych do końca życia. Całe szczęście dotyka to zazwyczaj ludzi, którzy utknęli na akademii i nigdy nie musieli przetrwać w prawdziwym życiu.
Oczywiście, nie kupuję wszystkich tez autora, a niektóre znajduję ocierajcie się wręcz o kulturalizm lub może nawet rasizm, choć może ich ostrość wynika z konieczności przekłuwania ogromnej bańki narosłej wokół Chin.
Niemniej, to wspaniałą przygoda na „pirackim statku.” Polecam każdemu, kto miał, ma lub myśli, że będzie miał do czynienia z Chińczykami w przyszłości. Tego nie przeczytacie w poradnikach jak zrobić biznes w Chinach lub o chińskiej etykiecie.
