Prezydent Korei Południowej Lee Jae-myung nakazał wczoraj rozprawienie się z antychińskimi i w ogóle z demonstracjami skierowanymi przeciwko obcokrajowcom, które, jak stwierdził, szkodzą wizerunkowi Republiki Korei i jej gospodarce.

Prawicowe grupy organizowały antychińskie demonstracje, głównie przeciwko KPCh, jeszcze zanim rząd zaczął zezwalać na bezwizowy wjazd turystów z Chin na początku tego tygodnia, który ma obowiązywać do czerwca przyszłego roku. Od tamtej pory tylko nabierają siły i przestają być tylko domeną skrajnej prawicy.

Południowokoreańskie firmy mają jednak nadzieję na zyski ze wzrostu ruchu turystycznego wynikającego z pilotażowej polityki wizowej. Duże sieci handlowe wprowadzają programy skierowane do chińskich turystów i rozszerzają możliwości płatności, akceptując chińskie aplikacje.

„Kto chciałby jechać do kraju, aby zwiedzać i robić zakupy, skoro ludzie znieważają go bez powodu?” – powiedział Lee podczas spotkania z wysokimi rangą doradcami. Lee nakazał rozprawienie się z działaniami podżegającymi do działań zagrażających bezpieczeństwu zagranicznych turystów oraz wprowadzenie specjalnych środków mających na celu powstrzymanie „nienawiści rasowej”.

Generalnie walka z rasizmem jest zawsze dobra, ale niestety podejrzewam u Lee mniej szczytne pobudki. Zwłaszcza, że sam często korzystał w przeszłości z antyjapońskiego „paliwa” politycznego. Teraz po prostu dąży do poprawy stosunków z Chinami przed spodziewaną wizytą Xi Jinping na szczycie Azjatyckiego Forum Współpracy Gospodarczej (APEC), który rozpocznie się 31 października.

Inna sprawa, to jak prezydent chce osiągnąć swój cel w demokratycznym państwie, które po latach wojskowej dyktatury daje obywatelom poważne gwarancje wolności słowa i nie doprowadzić do podważenia legitymizacji politycznej własnego urzędu?

Nie wiem. Jednak biorąc pod uwagę historię ROK to nie zdziwię się, jeżeli i Lee nie dotrwa do końca kadencji. Zwłaszcza, że już słychać, że to pretekst do ograniczenia organizacji, które są także, a może przede wszystkim, krytyczne wobec samego Lee.

W Korei Południowej są silne antychińskie sentymenty, w ostatnich latach liczba osób negatywnie patrzących na ChRL dochodziła do 80% badanych, więc działania Lee, raczej nie przysporzą mu zwolenników. Zwłaszcza, że protesty dopiero się rozkręcają.

Nieznane's awatar

Opublikował/a Michał Bogusz

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.