Wiele osób odwiedzających Pekin lub inne duże miasta ChRL bywa zaskoczonych wszechobecną prostytucją. W dziwny sposób ludzie zakładają, że skoro w ChRL funkcjonują autorytarne rządy, to nie powinno tam być nierządu.
Nic bardziej mylącego.
Nie tylko bez problemów działają mniej (pod przykrywką masażu) lub bardziej jawne domy publiczne (kluby z „damami” do towarzystwa), ale prostytutki także wychodzą na ulice. 站街女 (zhàn jiē nǚ) to dosłownie „kobieta stojąca na ulicy”, jednak – jak donosi Beijing Times, – jedna na pięć prostytutek w Pekinie jest mężczyzną.
W okolicach popularnych miejsc jak Yanshaqiao (koło Lufthansa Center) latem działa kilkanaście męskich prostytutek, zimą liczba spada do kilku, ale są tutaj zawsze. W ChRL praca na ulicy jest dla wielu transseksualnych osób jedynym wyjściem. Dosłownie, ponieważ nie ma dla nich miejsca nawet w regularnych domach publicznych, dlatego muszą „pracować w dziczy” 打野战 (dǎ yězhàn). Są to zazwyczaj mężczyźni, którzy nie przeszli jeszcze zabiegu zmiany płci.
Wielu – z około 400 tysięcy – chińskich transseksualistów próbuje w ten sposób zarobić na operację zmiany płci w Tajlandii. W ChRL jest ona praktycznie niedostępna, a władze pozwalają na bardzo ograniczoną (kilka) liczbę zabiegów w ciągu roku. Tylko nieliczni mogą pracować w specjalnych programach rozrywkowych, ale często muszą odgrywać przerysowane i ośmieszające role.
Tak jak w wielu krajach rozwijających się transseksualiści są w ChRL jedną z najbardziej dyskryminowanych i marginalizowanych grup społecznych.