16336-cybercri_article

Drugi dzień z rzędu nadchodzą wiadomości, że Pekin wytacza ciężkie działa przeciw zachodnim firmom IT. Tym razem padło na Symantec i Kaspersky Lab. Władze centralne zabroniły stosowania oprogramowania antywirusowego tych dwóch korporacji w administracji. Powodem mają być obawy o bezpieczeństwo. Pekin boi się, że oprogramowanie ochronne z Zachodu jest de facto koniem trojańskim NSA.

Paradoks dzisiejszych czasów polega na tym, że równie dobrze można by pisać o paranoi Pekinu, jak i przemyślanej akcji szpiegowskiej Waszyngtonu.

Jeszcze w czerwcu Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego ostrzegało, że oprogramowanie Symantec ma być podatne na ataki, ale nigdy nie podano tej informacji do wiadomości publicznej. Ostrzeżenie przekazane kanałami wewnętrznymi jednak wyciekło (z premedytacją?) do prasy. Przeciek musiał być prawdziwy, ponieważ Agencja Zamówień Publicznych szybko, ale po cichu, skreśliła programy Symantec z listy dopuszczonych do użytku w instytucjach publicznych. Co ciekawe, z listy zniknęły też produkty rodzimych firm Qihoo 360 Technology Co. oraz Kingsoft Corp.

ChRL zaczęła przyglądać się bliżej oprogramowaniu instalowanemu w administracji po ujawnieniu programu PRISM i innych przez Edwarda Snowdena. Trzeba przyznać, że równie ostro traktuje się rodzime produkty jak zagraniczne. Wydaje się, że kiedyś znalezione błędy w oprogramowaniu bezpieczeństwa starano się wykorzystać dla własnych potrzeb, ale od czasu Snowdena Pekin zmienił taktykę. Wszelkie podejrzliwe oprogramowanie jest szybko wycofywane z obiegu, kiedy przed Snowdenem* unikano wzbudzenia podejrzeń, że poznano jakieś luki – nawet za cenę narażenia własnej strony na straty.

Można to tłumaczyć na dwa sposoby. Po pierwsze, w Pekinie uznano, że gra nie jest warta świeczki, a narażanie własnej strony na ataki nie przekłada się na potencjalne zyski. Możliwa jest jednak też inna argumentacja. W aparacie bezpieczeństwa uznano, że większość odkrytych luk była wcześniej znana Amerykanom i jeżeli pozwalali chińskim hakerom na ich używanie to tylko po to aby karmić ich fałszywymi danymi. Taki technologiczny odpowiednik podwójnego agenta, którego podstawia się obcemu wywiadowi aby siać dezinformację. Brzmi to z pozoru niewiarygodnie, ale w „drugim najstarszym zawodzie świata” to stara sztuczka.

Opublikował/a Michał Bogusz

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.