Xi Jinping, Vladimir Putin

Mniej więcej od dwóch tygodni śledzę pojawiające się w światowych mediach analizy pokazujące, że prawdziwym zwycięzcą konfliktu na Ukrainie będzie ChRL. To normalne, że media podają podobne informacje, przecież odnoszą się one do konkretnych wydarzeń. Kiedy jednak w różnych miejscach na świecie pojawiają się podobne analizy, to mamy do czynienia albo ze zbiegiem okoliczności, albo z urabianiem opinii publicznej, którą trzeba przygotować do jakiegoś niewygodnego rozwiązania. Mam wrażenie, że ktoś (o tym niżej) przygotowuje poważny zwrot w kwestii ukraińskiej. Wystarczy prześledzić wyniki wyszukiwania Google, aby się przekonać, że wszystkie te teksty są do siebie łudząco podobne.

Wbrew pozorom nie jest to takie trudne, wystarczy zasugerować / zapłacić / przekonać kilku dziennikarzy, aby napisali artykuły z podobnymi tezami, a inni to podchwycą. Nie czarujmy się. W tym zawodzie – jak w każdym innym – nie brakuje miernot, które w lokalnych mediach będą powtarzać to, co wyczytały w zagranicznej prasie. Wiele gazet nie prowadzi nawet własnych działów zagranicznych tylko polega na robieniu skrótów, streszczeń lub reprintów.

Główną tezą, a właściwie przestrogą tych tekstów jest przekonanie, że na dłuższą metę największym wygranym konfrontacji na Ukrainie między Zachodem a Rosją będzie ChRL. Pekin ma zyskiwać na kilku płaszczyznach.

Strategicznie. Tylko ChRL ma obecnie zdolność i wolę skutecznego przeciwstawienia się Rosji. Moskwa musi płacić Pekinowi za zabezpieczenie wschodniej flanki. W tym musi się zgodzić na ekspansję ChRL w Azji Środkowej, aby ta chroniła ten region przed wpływami Zachodu. ChRL przede wszystkim jednak zyskuje dzięki odwróceniu uwagi od swoich poczynań na morzach Wschodniochińskim i Południowochińskim. Waszyngton nie będzie też wstanie przenieś tak wielu zasobów w region Pacyfiku, kiedy bezpieczeństwo Europy pozostaje zagrożone.

Rosja będzie też wspierać ChRL we wszelkich działaniach, a izolacja międzynarodowa Rosji jest ChRL na rękę. W sporze między Pekinem a – na przykład – Hanoi, Moskwa będzie musiała porzucić swojego starego sojusznika, co tylko pogłębi jej izolację i pchnie głębiej w ramiona Pekinu.

Ekonomicznie. Rosja izolowana i samoizolująca się od UE będzie skazana na współpracę gospodarczą z ChRL, a w tym związku też będzie słabszym partnerem, ale już nie będzie mogła liczyć na „rozumiejących” i niechcących „drażnić rosyjskiego niedźwiedzia” polityków. Pekin bez mrugnięcia oka wydusi z Moskwy co się da, a Putin lub jego następcy wyjdą na tym układzie jak przysłowiowy Zabłodzki na mydle.

Militarnie. ALW nie brakuje żołnierzy, a zasoby ludzkie ChRL są praktycznie niewyczerpane. Gorzej jest jednak na poziomie technologicznym. Rosyjski przemysł zbrojeniowy od kilkunastu lat próbuje zdobyć poważniejszą pozycje na rynkach światowych. ChRL i Indie są tradycyjnymi rynkami odbioru rosyjskiej broni, ale Moskwa miała zawsze opory w sprzedaży najnowszych systemów uzbrojenia nie tylko Pekinowi (w obawie, że kiedyś będą one użyte przeciwko niej), ale też innym odbiorcom. Teraz aby móc finansować zwiększone wydatki wojskowe Rosja będzie musiała zacząć sprzedawać swoje najlepsze „zabawki” każdemu, kto się zgłosi. ChRL zyska na tym podwójnie. Nie tylko sama się wyposaży, ale wzrosną także koszty interwencji Zachodu w innych regionach świata.

Wewnętrznie. Pekin nie był zadowolony, że Moskwa wykorzystała i rozdmuchała konflikt wewnętrzny w innym kraju do swoich celów. Sama ChRL ma poważne kłopoty z mniejszościami narodowymi w Tybecie, czy Turkiestanie Wschodnim. Duże zamieszanie międzynarodowe jest jednak korzystne dla Pekinu, ponieważ będzie stanowić dodatkowy straszak w polityce wewnętrznej i ułatwi represje w stosunku do wszelkich przejawów nieposłuszeństwa.

To oczywiście streszczenie podstawowych założeń przewijających się w tych artykułach. Komu jednak może zależeć na rozpowszechnieniu takich tez?

Pierwszym kandydatem jest oczywiście sam Kreml. Jeden z pierwszych artykułów, na jakie natrafiłem, był w The Moscow Times. W tym wypadku byłaby to forma ostrzeżenia w stronę Zachodu: dogadajcie się z nami, albo nie będziemy mieli wyboru i pójdziemy z ChRL, a na tym wszyscy stracą.

Drugim może być wielki biznes (tzw. „kręgi przemysłowe”) zainteresowany jak najszybszym zakończeniem konfliktu i powrotem do robienia w spokoju interesów z Moskwą.

W obydwu tych wypadkach ChRL byłaby tylko straszakiem. Może jednak cała kampania została zainicjowana przez ośrodki polityczne na Zachodzie, które autentycznie obawiają się ChRL? Nie jest to nic nowego. Pekin jako nowy Zły nie pojawiłby się po raz pierwszy w narracji politycznej, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. To by oznaczało jednak, że jakaś forma porozumienia między Zachodem a Rosją jest już prawie gotowa i trzeba przygotować do tego tzw. środowiska opiniotwórcze. „Ludożerka” przed telewizorami kupi wszystko, ale gra się zawsze toczy o tych kilka procent nadające ton dyskursowi publicznemu.

Nie znam oczywiście odpowiedzi na pytanie, kto za tą kampanią stoi. Może to tylko zbieg okoliczności. Wiem jednak, że Ukraina straciła dużą szansę na szybkie rozwiązanie konfliktu. Decydujący był okres po wyborze Poroszenki na prezydenta. Wtedy Ukraińcy mieli okazję szybko – zanim Moskwa zareaguje – zdławić militarnie separatystów, ale zabrakło im możliwości technicznych. Dzisiaj za każde porozumienie między Zachodem a Rosją – jeżeli lub raczej kiedy do niego dojdzie – to cenę zapłaci Kijów.

Opublikował/a Michał Bogusz

One Comment

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.