Od czasów powrotu do władzy Guomindangu (GDM) wielu Tajwańczyków ma wrażenie, że niezależność i bezpieczeństwo kraju są stopniowo oddawane na zakładnika ChRL. Nic dziwnego, że wiele grup politycznych i organizacji poszukuje sposobu na zagwarantowanie niezależności Tajwanu.
Jedną z nowych propozycji jest neutralność na wzór Szwajcarii, ale czy w realiach Tajwanu jest to realne?
25 października zainaugurowano kampanię pod hasłem „Pokój i Neutralność dla Sojuszu Tajwańskiego” (東方瑞士.美麗島 和平中立.新台灣). Na czele kampanii stanęła była wiceprezydent Annette Lu z ramienia Demokratycznej Partii Postępu (DPP). Kampania ma ambicję zgromadzić 10 tysięcy wolontariuszy w Legion Ambasadorów Pokoju (SIC!), który będzie aktywnie propagować ideę neutralności zagranicą oraz na samym Tajwanie.
Do tej pory za kampanią staneło około 500 aktywistów różnych NGOs, biznesmenów i zwykłych Tajwańczyków. Co ciekawe, propozycja neutralności przyciągnęła wielu tajwańskich biznesmenów z zagranicy popierających zarówno GMD jak i DPP. Mimo entuzjazmu działaczy droga do neutralności jest daleka. Najpierw trzeba by też odpowiedzieć na pytanie o sens neutralności w specyficznej sytuacji Tajwanu.
Aby odnieść sukces kampania powinna zgromadzić odpowiednią liczbę podpisów pod petycją do rządu o przeprowadzenie referendum w sprawie neutralności. Najpierw do końca br. musi wpłynąć 100 tysięcy podpisów, aby rozpocząć formalne gromadzenie poparcia dla referendum. Wtedy trzeba zebrać jeszcze prawie milion podpisów, aby móc przeprowadzić referendum razem z wyborami prezydenckimi w 2016 roku. Jeżeli referendum zakończyłoby się pozytywnie, rząd byłby zobowiązany do ogłoszenia neutralności, a tak dokładnie formalnie rzecz ujmując, ogłosić politykę neutralności.
Na dzień dzisiejszy kampania odniosła pewien sukces. Kwestia wsparcia lub opozycji w stosunku do neutralności stała się tematem wyborów lokalnych, które odbędą się 29 listopada. Duży odzew społeczny spowodował, że wielu polityków próbuje sobie poprawić szanse na wybór przez głośne deklaracje poparcia na rzecz neutralności. Także działacze GMD starają się zdystansować od niepopularnej administracji prezydenta Ma Ying-jeou.
Problem polega na tym, że ogłoszenie neutralności przez jakieś państwo nie ma większego znaczenia z prawnomiędzynarodowego punktu widzenia. O czym przekonała się Belgia (dwa razy w 1914 i 1940), czy Holandia (także w 1940). Ogłoszenie neutralności nie chroni po prostu państwa przed inwazją lub ingerencją z zewnątrz. Co innego neutralność wieczysta, jaką posiada Szwajcaria, ale ta musi być gwarantowana przez traktaty międzynarodowe – neutralność Belgi w 1914 roku gwarantowała Wielka Brytania, ale nie Niemcy.
Jednak tylko naiwny morze uwierzyć, iż ChRL zagwarantuje neutralność Tajwanu. Także inne państwa nie mogą formalnie uznać neutralności Tajwanu z prostego powodu: nie można uznać neutralności państwa, którego się nie uznaje. Kto mógłby dzisiaj uznać i gwarantować neutralność Tajwanu? Watykan? Nawet Stany Zjednoczone uznają formalnie ChRL i zasadę jednych Chin.
Cała kampania i ogłoszenie neutralności może mieć jednak sens polityczny.
Po pierwsze, na arenie wewnętrznej jest sposobem na rewitalizację ruchu niepodległościowego, który chce pokazać ostrożnym Tajwańczykom, że niepodległość połączona z neutralnością nie będzie wrogo nastawiona do ChRL, ale wątpię, żeby ktokolwiek w Pekinie spojrzał na to w ten sposób. Lecz przede wszystkim ma dać ludziom poczucie, że kształtują swoją przyszłość i zaktywizować społeczeństwo obywatelskie oraz pokazać prezydentowi Ma, a także jego następcom, że nie ma zgody na powolne podporządkowywanie się Pekinowi.
Po drugie, na arenie międzynarodowej neutralność może być – czysto teoretycznie – dodatkowym zabezpieczeniem niezależności wyspy. Trudno się atakuje państwo, które ogłosiło neutralność i to w referendum ogólnonarodowym. Znowu. Wątpię, żeby przeszkodziło to komukolwiek w Pekinie w ataku na wyspę, jeżeli uznają, że sytuacja do tego dojrzała.
W końcu, należy pamiętać, że najlepszym zabezpieczeniem neutralności Szwajcarii, oprócz gwarancji międzynarodowych, są: położenie na uboczu, silna armia i trudny teren dla prowadzenia działań militarnych, a przede wszystkim banki, których skarbce chronią pieniądze tych, którzy mogliby zaatakować. Same banki i neutralność niewiele pomogły Luksemburgowi. Dlatego Tajwan myśląc o neutralności powinien spoglądać nie w kierunku Szwajcarii, a raczej na Szwecję bez wieczystej neutralności, ale z silną armią i własnym, nowoczesnym przemysłem zbrojeniowym.