W czasie szczytu APEC Xi i Obama zawarli porozumienie dotyczące ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Teraz zaczynają się pojawiać się analizy określające, co ChRL będzie musiał zrobić, aby wywiązać się ze swojej części porozumienia.
Według Bloomberg w ChRL trzeba będzie uruchomić 1000 reaktorów atomowych, pół miliona turbin wiatrowych, 50 tysięcy farm słonecznych.
Zgodnie z porozumieniem ChRL będzie musiała do 2030 roku produkować 20% energii ze źródeł odnawialnych. Sztuczka polega na tym, że do takich źródeł zaliczono energię jądrową, chociaż trudno mówić nawet o utylizacji odpadów jądrowych.
Według Xi będzie to wszystko kosztować ChRL 2 biliony USD.
Największy skok ilościowy będzie dotyczyły produkcji energii z siłowni jądrowych – 67 razy w stosunku do 2014 roku. W wypadku farm słonecznych będzie to 30 razy więcej i 9 razy więcej z turbin wiatrowych. Będzie to w sumie mniej więcej tyle ile energii produkują już dzisiaj Stany Zjednoczone ze źródeł odnawialnych (niestety wliczając energię jądrową).
Dla ChRL, która już dzisiaj importuje 60% węglowodorowych źródeł energii, program pozwoli zmienić dynamikę uzależniania się gospodarki od obcych źródeł energii i niestabilnych rynków światowych.
W zeszłym roku ChRL stałą się już największym producentem energii elektrycznej pochodzącej z turbin wiatrowych i farm słonecznych. W Pekinie każdy też chyba sobie już zdaje sprawę, że obecny model rozwoju – mimo że był ogromnym i niezaprzeczalnym sukcesem – wyczerpał już swoje możliwości. Jego utrzymywanie nie tylko jest bezproduktywne, ale wytworzone różnice społeczne grożą w każdej chwili wybuchem. Ochrona środowiska i zmiany klimatyczne mogą być dobrym medium do przeprowadzenia poważnych i głębokich reform strukturalnych. Mam jednak swoje wątpliwości, czy KPCh ma odpowiedni potencjał do przeprowadzenia tak fundamentalnej zmiany.
Inną kwestią będzie bezpieczeństwo. 1000 nowych reaktorów nuklearnych to 250-300 elektrowni jądrowych i trzysta razy więcej szans na katastrofę.