Wuer Kaixi (吾尔开希), który był jednym z przywódców protestu na placu Tiananmen, jest wyjątkowo znienawidzony przez rządzących ChRL. To nie tylko dysydent, ale do tego Ujgur. Co gorsza. Ujgur, który nie jest separatystą (a jakby to ułatwiło sprawę komunistom), ale uważa się za Chińczyka (中国人) i twierdzi, że wielonarodowe Chiny mogą przetrwać tylko jako demokracja. Na domiar wszystkiego, nie żyje spokojnie na emigracji w Stanach Zjednoczonych, ale w 1996 roku przeniósł się na Tajwan, gdzie teraz ma zamiar się ubiegać o miejsce w parlamencie.
Na razie Wuer zrezygnował z ubiegania się o mandat w wyborach uzupełniających w lutym następnego roku i chce wystartować w czasie wyborów powszechnych w 2016 roku. Wuer tłumaczy swoją decyzję potrzebą zdobycia więcej czasu aby „zaprezentować swoje opinie, rozpocząć dialog i zdobyć poparcie”.
Wybory uzupełniające będą rozpisane aby zapełnić miejsce zwolnione przez Lin Chia-lung (林佳龍) z DPP, który wygrał wybory na burmistrza Taichung w ostatnich wyborach samorządowych.
Wuer był w ChRL numerem dwa na liście najgorliwiej ściganych liderów protestu z Tiananmen. Na Tajwanie został biznesmenem i komentatorem politycznym. Kilkakrotnie próbował wjechać do ChRL aby spotkać się ze schorowanymi rodzicami, ale za każdym razem spotkał się z odmową Pekinu.
Zobaczymy, czy uda mu się zdobyć mandat. Do tej pory reklamował się głównie, jako przeciwnik KPCh, którego wybór będzie pstryczkiem w nos rządzących w ChRL. Wątpię jednak, aby to wystarczyło do zjednania sobie przychylności wyborców. W sumie, przecież każde demokratyczne wybory na Tajwanie są solą w oku Pekinu, bez względu, kto w nich startuje.