Dawno oczekiwana parada przetoczyła się główną aleją Pekinu i przez plac Niebiańskiego (s)Pokoju. Partia komunistyczna rzuciła wszystko, co ma najlepszego w dziedzinie robienia bliźnim krzywdy. Żołnierze szli równo z marsowymi minami, jakby mieli od tygodnia obstrukcję jelit.
Czy wszystkie armie świata karmią żołnierzy mielonką z białą mąką aby uzyskać ten efekt niespełnionego parcia?
Nawet Wowa I Srogi musiał uznać, że widowisko przebija coroczne parady na Placu Czerwonym.
Już mi żal rosyjskich sołdatów. W przyszłym roku Wowa pogoni ich aby mogli dorównać Chińczykom.
Z Polski wysłano „Paprotkę” w roli… paprotki.
No dobrze. Odreagowałem ten spektakl, a teraz kilka słów na poważnie – w miarę.
Imponujące widowisko w Pekinie było planowane od dawna. W mediach pojawiły się doniesienia, że parada miała odwrócić uwagę od kłopotów gospodarczych. Nie zgadzam się.
Paradę planowano, jako zwieńczenie sukcesu transformacji ChRL. Pokaz siły wojskowej miał być tylko uzupełnieniem sukcesów gospodarczych i politycznych. I całe show raczej odbyło się w cieniu kłopotów gospodarczych, a nie na odwrót. Choć pewnie jest to teza nośna medialnie.
W tej jednej paradzie skupiają się jednak wszystkie kłopoty ChRL. Zaczynając od daty. W Pekinie zakończenie II wojny światowej obchodzi się 3 września, mimo że kapitulacja Japonii miała miejsce dzień wcześniej. Dlatego, że wiadomość do Chin dotarła dopiero następnego dnia. Co pokazuje jaka przepaść komunikacyjna oddzielała wtedy Chiny od reszty świata. Ta wciąż trwająca desynchronizacja jest zresztą symboliczna.
Parada miała być pokazem siły, który ma nie przestraszyć sąsiadów. Stąd zapowiedź redukcji armii o 300 tysięcy, ale nadal pozostaną dwa miliony żołnierzy. Lecz czy można kogoś nie przestraszyć paradując ciężki sprzęt?
Najbardziej musiał się przestraszyć chyba jednak gość numer jeden, czyli Władimir Putin. Przecież te zagony pancerne nie przejadą po morzach i oceanach aby zaatakować Kalifornię. Nie przedrą się też przez dżungle Azji Południowo-Wschodniej. Jedyny kierunek, gdzie mogą być praktycznie użyte to rozległe równiny na północy, w kierunku Syberii i Rosyjskiego Dalekiego Wschodu. To musi dać Wowie do myślenia.
Wśród gości zabrakło z kolei Kim Jong Un, który uznał, iż jeżeli chodzi o parady, to on już widział wszystko. W Pekinie mówi się, że chciał uniknąć niewygodnej sytuacji znalezienia się na tej samej trybunie, co prezydent Korei Południowej. Prawda! Przy jego tuszy odwrót à la Duda pewnie nie byłby łatwy. W rzeczywistości wzajemne relacje bratnich narodów są najgorsze od 1949 roku. Młody Kim się „automizuje”, co gmatwa międzynarodową układankę Pekinu.
Inni zignorowali wielkie show, przysyłając różne paprotki lub nawet i nie. Co pokazuje, jak ChRL jest praktycznie osamotniona na arenie międzynarodowej. Skazana na Wowę, któremu nie może ufać i kreatury w stylu Omara al-Bashira z Sudanu.
Tylko lud się cieszy. Nawet lud jednak po początkowej euforii może zauważyć, że jeżeli ta armia ostatnio do kogoś strzela, są to głównie… Chińczycy.
Nota bene, czy ktoś widział paradę armii szwajcarskiej? Nie? Nic straconego. Armia złożona z wolnych obywateli nie potrafi maszerować. Na parady nadają się tylko najemnicy lub zagonieni w kamasze zastraszeni poborowi.
[…] na Tajwanie. Najpierw były ćwiczenia w ataku na pałac prezydencki w Tajpej, w zeszłym tygodniu defilada z okazji zakończenia II wojny światowej, a teraz ostre strzelanie w Cieśninie […]
PolubieniePolubienie