
Zdjęcie: James Jin.
Spis powszechny z 2010 roku „ujawnił” w ChRL 13 milionów „nielegalnych” dzieci, czyli urodzonych bez zgody władz. Było to możliwe ponieważ wyraźnie nakazano rachmistrzom spisywanie wszystkich, także dzieci bez hukou (system paszportyzacji wewnętrznej – obejmujący meldunek przywiązujący do miejsca, ale też klasę społeczną itp.).
Obecnie, w związku z wprowadzaną zmianą polityki rodzinnej – dwojga dzieci w rodzinie, pojawiły się głosy nawołujące władze do uznania „nielegalnych”, tzw. „czarnych” dzieci.
Niestety, sama liczba 13 milionów dzieci nie jest pewna. Co prawda, zachęcano rodziców do ujawnienia wszystkich „czarnych” dzieci przyrzekając, iż o ich istnieniu nie będą poinformowane lokalne władze, ale w czasie wcześniejszego spisu złamano identyczną obietnicę. Dlatego istnieje duże prawdopodobieństwo, że 13 milionów to zaniżona liczba, choć stanowi i tak około 1% populacji ChRL.
Według szacunków UNICEF większość z „nielegalnych” dzieci jest bardzo młoda. 86% ma być poniżej pięciu, a 67% poniżej dwóch lat. 70% żyje na wsi, co wydaje się logiczne, ponieważ w mieście trudniej ukryć nielegalną ciążę.
Rodzice „czarnych” dzieci są karani bardzo wysokimi grzywnami, a same dzieci przez całe życie pozostają naznaczone. Odmawia się im rejestracji w systemie hukou, co pozbawia je dostępu do edukacji, opieki medycznej, ubezpieczenia społecznego itp. Bez hukou nie mogą nawet dostać paszportu, co blokuje emigrację. Większość jest skazana na życie na wsi lub jako słabo opłacani migrujący robotnicy.
Nie jest znana liczba wszystkich urodzonych poza systemem od wprowadzenia w ChRL polityki „jednego dziecka w rodzinie”. Szacunki mówią o 150-200 milionach. Równocześnie mówi się o przeprowadzeniu od 1979 roku około 400 milionów przymusowych aborcji.
Czy Pekin uzna „nielegalne” dzieci? Szansą na to jest słabnącą gospodarka i katastrofa demograficzna. Zalegalizowanie nadliczbowych dzieci zwiększyłoby liczebnie młodsze roczniki i powiększyłoby za jakiś czas bazę ludzi w wieku produkcyjnym przy równoczesnym wyprowadzeniu ich ze szarej strefy.
Legalizacja dzieci zwiększyłby jednak presję na danie pełni praw także „nielegalnym” dorosłym urodzonym po 1979 roku. Przede wszystkim oznaczałoby też przyznanie się przez władze do błędu, jakim była polityka „jednego dziecka”. I to może być największą przeszkodą dla zmiany.

[…] Nawet drakońska polityka jednego dziecka spotkała się z dużym oporem, a ludzie jak zawsze znaleźli sposoby na jej obejście. Wciąż, mimo wszystko łatwiej zniechęcić ludzi do posiadania więcej dzieci, niż zachęcić […]
PolubieniePolubienie