
Tradycyjnie uczniowie w Chinach mogą zostawać w klasach po zajęciach by się uczyć. Każdy ma też na wyłączność swoje biurko, na którym zostawia materiały i podręczniki.
Zgodnie z doniesieniami mediów rządowych władze lokalne w wielu miastach ChRL wprowadziły w szkołach zakaz krzyczenia na korytarzach i darcia podręczników przez uczniów. Według relacji Xinhua presja egzaminów kończących szkołę średnią i pozwalających na wstąpienie na uniwersytet jest tak duża, że wielu uczniów daje upust stresowi nie tylko krzykiem, ale też niszczeniem podręczników.
Zakaz pojawił się na 10 dni przez Narodowym Egzaminem Dostępu do Wyższego Kształcenia (普通高等学校招生全国统一考试), w skrócie gaokao (高考), który zadecyduje o przyszłości kilku milionów młodych Chińczyków – w rekordowym 2006 roku do gaokao przystąpiło 9,5 miliona osób.
System egzaminów jest krytykowany od lat. Nie tylko wywiera ogromną presję na młodych ludzi, ale jest też oparty na czystym i bezrefleksyjnym uczeniu się wszystkiego na pamięć. Wszyscy zdają sobie sprawę, że wymaga zmiany, ale nikt nie wie, w jakim kierunku ma pójść.
W międzyczasie gazety wzywają szkoły do otoczenia uczniów opieką psychologiczną, by mogli sobie lepiej radzić ze stresem. Władze z jednej strony wprowadzają zakazy krzyczenia, czy darcia podręczników, ale równocześnie zachęcają szkoły by dały studentom możliwość „zdrowego” odreagowania. Niestety nie wskazano, jak to zrobić.
Według Global Times w prowincji Hubei w tym roku już usunięto ze szkół siedmiu uczniów za niszczenie podręczników i wyrzucenie ich przez okno. Ostatecznie pozwolono im jednak przystąpić do egzaminu.
Stawka w czasie gaokao jest ogromna. Nie ma poprawek. Spróbować kolejny raz będzie można dopiero za rok, a dwudniowy egzamin zadecyduje o życiu wielu – bogaci zawsze mają możliwość wyjazdu za granicę – ale to opcja dostępna tylko dla nielicznych. Miejsc na państwowych uniwersytetach jest mało. Może co dziesiąty dostanie się na uczelnie, ale tylko co setny na jeden z prestiżowych uniwersytetów dających szansę na dużą karierę. Nic dziwnego, że okres przygotowawczy obfituje w kliniczną depresję i wzrost samobójstw.
W zeszłym roku stała się głośna sprawa ucznia, który nie dostał się na uniwersytet. Wyrzucony z domu kradł by się utrzymać, ale też przygotować do kolejnego egzaminu. W sumie został złapany 17 razy, ale sąd i tak go puścił. Co spotkało się z powszechnym zrozumieniem – tak silne jest wciąż w Chinach zrozumienie dla determinacji związanej z egzaminem. Po mediacji rodzina zgodziła się wyrównać szkody, a chłopak w tym roku został ponownie wpisany na listę przystępujących do gaokao.
Od lat narasta też problem korupcji i masowego oszukiwania w czasie egzaminów. Chińczycy mówią o tym głośno między sobą, ale rządowe media milczą udając, że wszystko jest w porządku.
