Jakiś czas temu pisałem o tym, jak rybołówstwo stało się problemem dla rządzących ChRL. Nie chodzi tylko o kłopoty ekonomiczne czy dewastację środowiska naturalnego i zasobów, ale też konflikty z sąsiadami. A biorąc pod uwagę nacjonalistyczną gorączkę, nakręcaną przez KPCh, Pekin nie będzie mógł ani ukrócić poczynań własnych rybaków, ani załagodzić sporów na drodze dyplomatycznej.
W czwartek zginęło trzech rybaków z ChRL w konfrontacji w południowokoreańską strażą wybrzeża. Do incydentu doszło ok. 43 mil morskich na południowy wschód od koreańskiej wyspy Hongdo.
Kuter dokonywał połowów w południowokoreańskiej wyłącznej strefie ekonomicznej, kiedy pojawiły się koreańskie łodzie patrolowe, zaczął uciekać i dokonywać niebezpiecznych manewrów, aby uniemożliwić abordaż. Koreańczycy w odpowiedzi obrzucili jednostkę granatami ogłuszającymi. Od jednego z nich, który wpadł do nadbudówki, zapaliło się wnętrze. Rybacy ponieśli śmierć w wyniku zaczadzenia. Pozostałych czternastu członków załogi zatrzymała straż wybrzeża. Kuter po ugaszeniu pożaru został zatrzymany w południowokoreańskim porcie.
MSZ ChRL oczywiście protestuje i domaga się przeprowadzenia śledztwa. Śledztwo zresztą już trwa, ale to zawsze brzmi dobrze i robi wrażenie, że Pekin coś robi.
Naruszenia wyłącznej strefy ekonomicznej są kolejnym punktem zapalnym na linii Seul-Pekin, zaraz po północnokoreańskim programie nuklearnym. Do utarczek z rybakami z ChRL dochodzi regularnie, ale jeszcze nigdy nie przybrały on tak tragicznego obrotu.
W czerwcu Korea Południowa i Dowództwo Narodów Zjednoczonych (United Nations Command) nadzorujące zawieszenie broni na Półwyspie Koreańskim przeprowadziły wspólną operację wymierzoną w nielegalne działania rybaków z ChRL. Doszło do tego, po incydencie, kiedy południowokoreańscy rybacy pochwycili dwa trawlery z ChRL i przekazali je wraz załogami władzom. Seul przestraszył się, że w przyszłości może dojść do samosądu, dlatego zintensyfikowano działania straży wybrzeża.

