Chiński MSZ potępił wczoraj wspólne oświadczenie ministrów spraw zagranicznych grupy G7 wydane na zakończenie szczytu w Londynie 5 maja. W deklaracji: wezwano Chiny do przestrzegania porządku międzynarodowego i wzięcia odpowiedzialności za sprawy globalne – pandemię COVID-19 i kwestie klimatyczne; potępiono łamanie praw człowieka w Xinjiangu – choć nie nazwano po imieniu ludobójstwa; określono politykę Pekinu w Hong Kongu jako łamanie zobowiązań międzynarodowych – dokładnie chińsko-brytyjskiej wspólnej deklaracji; wezwano ChRL do transparentności i stworzenia równych szans działalność gospodarczej; wyrażono oczekiwanie, że Pekin ograniczy aktywność szpiegowską w Internecie; oraz wezwano do zmniejszenia napięcia w Cieśninie Tajwańskiej oraz zaapelowano do Pekinu, aby nie blokował udziału Tajwanu w organizacja międzynarodowych – przede wszystkim WHO. Ponadto w osobnym punkcie wezwano strony sporów na Morzu Południowochińskim do rozwiązania ich w sposób pokojowy i na podstawie Konwencji o Prawie Morza ONZ, a rozstrzygnięcie Trybunału Arbitrażowego w Hadze z 2016 roku w sprawie Filipiny przeciwko ChRL za podstawę do uregulowania roszczeń.
Jak można się było spodziewać, Wang Wenbin, rzecznik MSZ w Pekinie, potępił „bezpodstawne oskarżenia”, które „stanowią poważną ingerencję w chińską suwerenność narodową i bezsensowne niszczenie norm rządzących relacjami międzynarodowymi, co idzie wbrew trendom pokoju, rozwoju oraz kooperacji dla win-wn wyników.” Wang dodał też, że zamiast mieszać się w nieswoje sprawy G7 powinna zająć się odbudową światowej gospodarki po pandemii.
Za to komunikat G7 został ciepło przyjęty w Tajpej, gdzie biuro prezydent Tsai Ing-wen podziękowało za wsparcie dla starań Tajwanu, aby dołączyć do WHO.
Tak ostre sformułowania w komunikacie to sukces amerykańskiej dyplomacji, ale też świadectwo zmian na Zachodzie w percepcji ChRL. Francja czy Niemcy nie zablokowały komunikatu, co można uznać za gest dobrej woli wobec Waszyngtonu przed europejską podróżą Joe Bidena do Europy. 11-13 czerwca br. będzie na szczycie przywódców Grupy G7 w Wielkiej Brytanii, a 14 czerwca weźmie udział w szczycie NATO w Brukseli. To wtedy się przekonamy, czy Waszyngton namówi Europejczyków do konkretnych działań wymierzonych w ChRL, czy nadal mrzonki o strategicznej autonomii są żywe w Berlinie.1 W Paryżu są raczej nieśmiertelne, chociaż bardziej już przypominają już zombi.
—
1 Zobaczymy też w wrześniu, jak się zmieni nastawienie w Niemczech po wyborach do Bundestagu.