Postępująca agresja Rosji przeciwko Ukrainie budzi pytania o spoistość sojuszu chińsko-rosyjskiego. Formalnie Pekin zachowuje neutralność. W czasie nocnego było posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ i ambasador ChRL powiedział: „Chiny zwracają baczną uwagę na najnowsze wydarzenia na Ukrainie, (…) Chiny witają i zachęcają do wszelkich wysiłków, które są zaangażowane w forsowanie dyplomatycznego rozwiązania, wzywają wszystkie strony do prowadzenia dialogu i znalezienia rozsądnego rozwiązania, które rozwiązuje obawy każdej ze stron na zasadzie równości i wzajemnego szacunku”. Wczoraj też rozmawiali sekretarz stanu, Anthony Blinken i szef chińskiego MSZ, Wang Yi, w której ten ostatni potwierdził, że „Chiny są zaniepokojone ewolucją sytuacji na Ukrainie. Stanowisko Chin w sprawie Ukrainy jest spójne, należy respektować uzasadnione obawy każdego państwa o bezpieczeństwo oraz przestrzegać celów i zasad Karty Narodów Zjednoczonych. Dotychczasowa ewolucja kwestii ukraińskiej jest ściśle związana z opóźnieniem w skutecznej realizacji nowego porozumienia mińskiego [Mińsk II]. Chiny będą nadal kontaktować się ze wszystkimi stronami w oparciu o meritum sprawy. Sytuacja na Ukrainie się pogarsza. Chiny po raz kolejny wzywają wszystkie strony do zachowania powściągliwości, uznania wagi zasady niepodzielności bezpieczeństwa, złagodzenia sytuacji i rozwiązania różnic poprzez dialog i negocjacje.”
W rzeczywistości Pekin przyjął strategię „przyjaznej neutralności” (友好中立), która zakłada formalne udawanie naturalności, ale brak jakiejkolwiek innej reakcji oraz narracja, że wszystkie strony powinny negocjować, czemu towarzyszy wskazywanie rzekomej winy ofiary (brak wdrożenia porozumienia z Mińsk II przez Kijów) jest de facto wsparciem Moskwy. Do tego należy dodać utrzymanie narracji o ekspansji NATO, jako „przeżytku zimnej wojny”, czy uzasadnionej „obawie Rosji o bezpieczeństwo”. Pekin opowiada się również jasno przeciwko integracji Ukrainy z Zachodem. Jeszcze w czasie Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium Wang Yi powiedział, że „Ukraina powinna stać się pomostem komunikacyjnym między Wschodem a Zachodem, a nie granicą konfrontacji między głównymi mocarstwami. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo europejskie, wszystkie strony mogą zgłaszać własne obawy, wśród których należy szanować i poważnie traktować uzasadnione obawy Rosji dotyczące bezpieczeństwa.”, czyli faktycznie opowiedział się za finlandyzacją Ukrainy, co w dzisiejszych realiach oznacza pozostawienie jej w rosyjskiej strefie wpływów.
To prawda, że na tej samej konferencji Wang Yi powiedział, że „suwerenność, niezależność i integralność terytorialna wszystkich krajów powinny być szanowane i utrzymywane, ponieważ są to podstawowe normy stosunków międzynarodowych, które ucieleśniają cele Karty Narodów Zjednoczonych i pryncypialne stanowisko, które zawsze podtrzymywały Chiny, a Ukraina nie jest wyjątkiem.” Tylko, że zaczął swoją wypowiedź od tyrady, że „zimna wojna już dawno się skończyła i jako jej produkt, NATO powinno ocenić sytuację i dokonać niezbędnych korekt. Jeśli NATO na ślepo rozszerzy się na wschód, czy [to] będzie sprzyjać utrzymaniu pokoju i stabilności w Europie, a także urzeczywistnieniu długoterminowej stabilności w Europie? Jest to kwestia godna poważnego rozważenia przez europejskich przyjaciół.” Ponadto, była to odpowiedź na ostre pytanie prowadzącego Wolfganga Ischingera, który oględnymi słowami zarzucił ChRL hipokryzję i faktycznie wymusił takie a nie inne stwierdzenie na Wang Yi.
To co jednak jest naprawdę ciekawe, to rezonans, jaki wywołało to jedno, wyrwane z kontekstu stwierdzenie. Wielu komentatorów w Zachodniej Europie czy Stanach Zjednoczonych zaraz uznało, że Pekin nie popiera Moskwy, czy wręcz powstrzyma wojnę. Pokazuje to poziom desperacji zachodnich elit, które wciąż liczą, że pojawi się kawaleria i wybawi je od zrobienia tego co jest konieczne, tj. postawienia się rosyjskiej agresji, wprowadzenia poważnych i bolesnych sankcji (dla obydwu stron) wzmocnienia wschodniej flanki NATO i szybkiego dozbrojenia Ukrainy na dużą skalę. Ta euforia nie przeszła jednak niezauważona w Moskwie i czy Pekinie. Dlatego, kiedy pozornie agresja Rosji przeciw Ukrainie wydaje się przeciwskuteczna, ponieważ konsoliduje Zachód, to jednak Putin, a z nim przywódcy KPCh, zakładają, że Zachodowi nie uda się zachować długo jedności. Liczą, że zwłaszcza zachodnia Europa szybko zacznie szukać bezpiecznego wyjścia i wróci do polityki appeasementu. Kalkulują, że Niemcy czy Francuzi szybko przejdą do porządku dziennego nad wojną, tak jak szybko pogodzili się z aneksją Krymu, i zaczną szukać możliwości „normalizacji”, „wciągnięcia Rosji w dialog”, no bo przecież „nie można mówić bez Rosji o bezpieczeństwie europejskim”, a w ogóle „trzeba być realistą”.
Pamiętajmy, że najwyższym strategicznym celem całej tej rozrywki nie jest dla rosyjskich czy chińskich elit kwestia Ukrainy, ale rozbita wspólnota transatlantycka, podzielona UE otwarta na rosyjska presję militarną i chińska penetrację gospodarczą, i co najważniejsze dla ChRL, niezdolna do samodzielnego działania czy wejścia w antychiński sojusz ze Stanami Zjednoczonymi.
[…] starają z pozoru postać neutralne w sporze, ale w rzeczywistości Pekin przyjął strategię „przyjaznej neutralności” (友好中立). Mimo tej retoryki wskazują […]
PolubieniePolubienie