Szanghaj przeprowadził w sobotę kolejną rundę masowych testów na obecność wirusa COVID-19, tym razem testując mieszkańców co najmniej dwukrotnie w ciągu jednego dnia. Zostali oni poproszeni o samodzielne wykonanie testów na obecność antygenów w sobotę, czasem nawet dwóch, a następnie o ustawienie się w kolejce w swoich blokach w późniejszym terminie na testy PCR. Był to czwarty z kolei dzień ogólnomiejskich testów w Szanghaju, w którym odnotowano rekordową liczbę 23 600 nowych przypadków choroby przenoszonej lokalnie. Chociaż liczba ta jest niewielka w porównaniu ze standardami światowymi, miasto stało się polem bitwy, na którym Pekin chce za każdą cenę udowodnić, że strategia „zero zakażeń” działa.

Jednak restrykcje spowodowały znaczne ograniczenie dostaw żywności i innych podstawowych towarów dla 26-milionowego miasta. Zamknięto wiele supermarketów i zablokowano tysiące kurierów. Problemem był również dostęp do opieki medycznej. W międzyczasie narastała frustracja społeczna z powodu zakłóceń w dostawach żywności. W kilku miejscach doszło do protestów i utarczek mieszkańców z policją.

Kiedy ludzie zaczęli protestować na balkonach lub z okien wykrzykiwać skargi, to pojawiły się policyjne drony zastraszające protestujących.

W innym absurdzie polityki „zero zakażeń” lockdownowi poddano autobus.

Dzieci są odbierane rodzicom i kierowane do centrów kwarantanny, gdzie nie ma się kto nimi zajmować.

Wielu mieszkańcom oplombowano lub wręcz zaspawano drzwi wejściowe do domów.

Z niepotwierdzonych informacji wynika, że w zeszłym tygodniu przez miasto przewieziono czołgi. Co prawda pojazdy były na lawetach, ale sygnał ostrzegawczy dla mieszkańców jest oczywisty.

W mieście jest już wojsko, ale na razie nie widać broni i wydaje się, że ma ono wspomagać służby medyczne.

W mieście są zabierane i zabijane zwierzęta domowe. Zdaniem władz mają przenosić koronawirusa. W rzeczywistości nie ma na to żadnych dowodów, ale akcja pozwala lokalnej wierchuszce partyjnej wykazać się przed Pekinem. Wielu zastanawia się, kiedy partyjni decydenci zdecydują, że również wróble mogą przenosić COVID-19.

Przemoc ze strony służb to niestety codzienność.

Na razie władze miasta poinformowały, że starają się przywrócić do pracy większą liczbę kurierów i ponownie otworzyć supermarkety. Firma e-commerce JD poinformowała, że uzyskała licencję na dostarczanie towarów do Szanghaju, co spowodowało gwałtowny wzrost liczby kupujących na jej platformie i jej blokadę.

Dlaczego Pekinowi tak bardzo zależy na kontynuowaniu polityki „zero zakażeń”, kiedy jest ona po prostu niemożliwa do zrealizowania w sytuacji, kiedy COVID-19 stał się już chorobą endemiczną na całej Ziemi? Przede wszystkim trzeba spojrzeć na politykę „zero zakażeń” jak na kampanię polityczną typową dla KPCh, a nie strategię medyczną. Z tym drugim nie ma to na tym etapie pandemii przecież już nic wspólnego. Jednak z politycznego punktu widzenia, pozwala na masową mobilizację – także aparatu państwowo-partyjnego, utrzymywanie populacji pod de facto rygorami stanu wyjątkowego, wreszcie jest doskonałym pretekstem do wprowadzenia i utrzymania długotrwałej samoizolacji ChRL. Problem w tym, że strategia „zero zakażeń” zaczyna być  coraz bardziej kosztowna, ale przez XX Zjazdem KPCh na jesieni br. nie ma co liczyć na zmianę. Jest to jedna z polityk sygnowanych przez samego sekretarza generalnego Xi Jinping, a on nie może się mylić, dlatego na miejscu wróbli zacząłbym się martwić.

Opublikował/a Michał Bogusz

3 Comments

  1. Liczba potwierdzanych dziennie zakażeń nie jest niska jak na standardy światowe – to odpowiednik ok 35 000 przypadków dziennie w Polsce, czyli w już blisko szczytu.
    Być może jednak rzeczywiście, faktyczna liczba zakażeń jest niższa jeśli testy są powszechniejsze niż w Polsce. W Polsce duża liczba zakażeń bezobjawowych nie była diagnozowana, co chyba nie ma miejsca w Szanghaju.

    Polubienie

    Odpowiedz

  2. Michał, na ile to może być objaw walki wewnętrznej w KPCh? Gdzieś po linii „liberalne, kosmopolityczne południe” vs „północny totalitarny beton”?

    Zdaję sobie sprawę z tego, że te etykiety są naciągane i pewnie życzeniowe w sensie geograficznym, jednak to ogólnoustrojowe (tzn. także niezwiązane z wirusem) zaostrzenie kursu bardzo pasuje do poddywanowych walk buldożych.

    P.S. pzdr, long time no see

    Polubienie

    Odpowiedz

    1. W Partii po czystkach po 1989 nie ma liberałów, to wszystko myślenie życzeniowe. Są tylko staliniści, mniej lub bardziej pragmatyczni, co najwyżej.

      Polubienie

      Odpowiedz

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.