Całkowity handel ChRL z FR wzrósł w marcu o ponad 12% (rok do roku). Z jednej strony oznacza to spowolnienie w stosunku do lutego br., ale z drugiej przewyższa ogólny wzrost importu i eksportu ChRL. Krótko mówiąc handel komunistycznych Chin i Rosji rozwija się szybciej niż z resztą świata, ale jego dynamika została wyhamowana przez obawy, że chińskie firmy zostaną objęte reżimem sankcyjnym po rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Reuters, powołując się na dane chińskiego urzędu celnego, podaje, że wysyłki do i z Rosji wzrosły w marcu o 12,76% do 11,67 mld dolarów – w lutym wzrost jednak wyniósł 25,7%. Mimo to, wzrost w marcu był szybszy niż wzrost o 7,75% w handlu Chin ze światem zewnętrznym. W zeszłym roku łączna wartość handlu między Chinami a Rosją wzrosła o 35,8% do rekordowej kwoty 146,9 mld USD, a w pierwszym kwartale br. o 30,45% w porównaniu z rokiem 2021, co mieści się w zakresie wzrostu obserwowanego w poprzednich kwartałach. Eksport Rosji do Chin obejmuje przede wszystkim surowce, a wśród produktów przetworzonych dominuje głownie okorowane drewno i broń.
Gospodarka Rosji może skurczyć się o ponad 10% w 2022 roku (przy utrzymaniu obecnych sankcji), głównie z powodu rosnącej inflacji i ucieczki kapitału. Dopiero embargo na węglowodory ze strony UE mogłoby na poważnie i co najważniejsze SZYBKO zachwiać rosyjska gospodarką. Inaczej będzie to powolna degradacja, do której łatwiej się przyzwyczaić i można podejmować przeciwdziałania. Oczywiście, nie powstrzyma to katastrofy, ale będzie ona rozłożona w czasie i to pod warunkiem, że Zachód zachowa determinację. Niewiele to pomoże jednak walczącej tu i teraz Ukrainie.
Teoretycznie w miarę narastania sankcji przeciwko Moskwie, Pekin mogłyby zrekompensować straty swojego de facto sojusznika, na przykład kupując więcej. Lecz na dzień dzisiejszy nie wyszły na jaw żadne oznaki łamania przez Chiny zachodnich sankcji. Widać wręcz, że niektóre podmioty, jak Huawei czy SINOPEC, boją się i zamrażają nowe inwestycje w FR. Jeżeli nie będzie decyzji politycznej kierownictwa KPCh, to nic się nie zmieni. W tej chwili wydaje się, że Pekin uznaje, że Moskwa poradzi sobie w najbliższym okresie i będzie czekać na rozwój wypadków na Ukrainie – czy doprowadzą one do zwiększenia sankcji, czy może dojdzie do odwrotu od nich. Przywódcy ChRL zakładają, że Zachód nie będzie gotowy długo ponosić kosztów sankcji i prędzej czy później je złagodzi, lecz równocześnie nie chcą ryzykować, że źle oceniają sytuację. Rozwój wypadków pod 24 lutego jest dla nich dużym zaskoczeniem, więc w najbliższym czasie nie będą działać pochopnie, jeżeli nie zmusi ich do tego sytuacja. Moim zdaniem zdecydują się na tym etapie konfliktu na otwarte zaangażowanie po stronie Moskwy tylko, gdyby zaistniała groźba destabilizacji reżimu na Kremlu. Nie oznacza to przywiązania do Władimira Putina jako takiego, ale do układu, który zbudował, bo prawdziwym sojusznikiem KPCh nie jest ani Putin jako osoba, ani rosyjski lud odurzony imperialistyczną gorączką, a kremlowskie elity, które kontrolują Rosję.