Waszyngton i Pekin osiągnęły porozumienie, umożliwiające amerykańskim regulatorom kontrolę chińskich firm audytorskich sprawdzających chińskie firm notowane na amerykańskich giełdach. Wygląda na to odsunie to na razie groźbę usunięcia z Wall Street około 200 spółek z ChRL. Jak donosi „Financial Times” porozumienie w sprawie przeprowadzenia programu pilotażowego zostało osiągnięte przed wizytą przewodniczącej Izby Reprezentantów, Nancy Pelosi na Tajwanie, ale ogłoszenie opóźniono ze względu na zwiększone nastroje nacjonalistyczne w Chinach.
Od czasu utworzenia Public Company Accounting Oversight Board (PCAOB) w 2002 roku po skandalach księgowych w Enronie i WorldCom, ponad 50 zagranicznych jurysdykcji spełniło wymagania dotyczące kontroli i dochodzenia firm audytorskich spółek notowanych na giełdzie w USA. Jednak wśród nich nie ma ani ChRL, ani Hong Kongu. W 2020 roku Kongres uchwalił przepisy, które spowodują, że chińskie i hongkońskie spółki zostaną usunięte z listy, jeśli PCAOB nie będzie w stanie dokonać przeglądu ich audytów. Firmy mogłyby mieć zakaz sprzedaży akcji w Stanach Zjednoczonych od 2024 r.
Ogłoszenie przez amerykańskich i chińskich regulatorów porozumienie jest przełomem w wieloletnim impasie. Pekin nie pozwalał zagranicznym regulatorom na kontrolę chińskich audytorów, powołując się ochronę tajemnic państwowych. Sęk w tym, że amerykański regulator nie mogąc sprawdzić audytorów, nie mógł także skontrolować prawdziwości dokonanych przez nich kontroli.1 W konsekwencji Waszyngton zapowiedział, że zmusi chińskie firmy do opuszczenia nowojorskich giełd, jeśli nie będą przestrzegać amerykańskich zasad audytu. Wydaje się, że Pekin na początku się tym za bardzo nie przejął uważając, że „repatriacja” spółek na giełdy w Hong Kongu lub na kontynencie nie tylko wpłynie pozytywnie na rynek kapitałowy w ChRL, ale też zwiększy kontrolę polityczną KPCh na tymi spółkami. Moim zdaniem ucieczka kapitału z ChRL, jak i trudna sytuacja gospodarcza zmusiły Pekin do przemyśleń i postanowiono odsunąć w czasie cały plan. Lecz nie sądzę, że z niego zrezygnowano.
W międzyczasie, PCAOB powiedziała, że będzie miał prawo badania wyboru firm, zleceń audytu i potencjalnych naruszeń, bez konsultacji z chińskimi władzami. Zgodnie z zawartą umową między PCAOB, China Securities Regulatory Commission i chińskie ministerstwo finansów, inspektorzy PCAOB mogliby być w Hong Kongu od połowy września, aby rozpocząć inspekcje.
Pomimo porozumienia, amerykańscy urzędnicy są – całkiem zdroworozsądkowo – ostrożni co do powodzenia umowy. Będzie ono miało znaczenie tylko wtedy, gdy inspektorzy PCAOB rzeczywiście będą mogli kontrolować i prześwietlić chińskie firmy audytorskie i sprawdzić wiarygodność ich audytów. I tutaj wchodzi wielka polityka. Z jednej strony, Pekin, ale też lokalne władze działające na własną rękę, mogą utrudniać działania amerykańskich kontrolerów, choćby stosując przepisy anty-COVIDowe. Z drugiej, będzie duży nacisk ze strony Wall Street, aby udawać, że wszystko gra.
Pożyjemy, zobaczymy. W międzyczasie polecam film „The China Hustle”, który dobrze tłumaczy, co jest nie tak z chińskimi spółkami.
—
1 Tak wiem, nasuwa się oczywiste pytanie, dlaczego w ogóle dopuszczono te spółki na giełdę, skoro nie można było przeprowadzić audytu z zewnątrz (Pekin zabrania chińskim spółkom korzystania z zagranicznych firm audytorskich), ani skontrolować wiarygodności chińskich firm audytorskich? Odpowiedź jest w sumie prosta: tępa chciwość.