Jak donosi dzisiaj Nikkei Giełda Papierów Wartościowych w Hong Kongu zniosła wczoraj wymóg określania przez spółki ryzyka związanego z Chinami we wnioskach o dopuszczenie do obrotu.
Wnioskodawcy ubiegający się o pierwszą ofertę publiczną (IPO) w Hong Kongu musieli do tej pory zaznaczyć potencjalne ryzyko związane z polityką rządu, przepisami prawa, otoczeniem biznesowym i kontrolą kursów walutowych w ChRL.
Dotychczasowy wymóg został zastąpiony „oczekiwaniem,” że firmy ubiegające się o dopuszczenie do obrotu giełdowego zwrócą uwagę na wszelkie istotne kwestie i konkretne czynniki ryzyka. Oczywiście, można powiedzieć, że prowadzenie działalności w ChRL jest jednym z nich, ale ile firm z Chin będzie chciało to zrobić, próbując zebrać z rynku jak najwięcej środków? Firmy z ChRL stanowią około 80% całkowitej kapitalizacji rynkowej giełdy w Hong Kongu.
Wydaje się, że jest to element większej operacji ze strony Pekinu. W zeszłym miesiącu wezwały firmy prawnicze do powstrzymania się od negatywnego opisywania polityki Chin lub ich otoczenia biznesowego i prawnego w dokumentach spółek ubiegających się o pierwszą ofertę publiczną na zagranicznych giełdach. W praktyce chodzi przede wszystkim o Wall Street. Wiąże się to ze spowolnienie napływu obcego kapitału – obecnie w większości są inwestowane zyski wygenerowane w ChRL, które jest coraz trudniej repatriować zagranicznym inwestorom.
Swoją drogą, to trochę naiwne założenie, że jak się spowoduje, że nie będzie można mówić o ryzyku, to kapitał zagraniczny nagle ruszy ponownie do ChRL. Dla niektórych będzie to też dowód desperacji.
