Paetongtarn Shinawatra, córka byłego premiera Thaksina Shinawatry, obejmie urząd, który kiedyś zajmował nie tylko jej ojciec, ale też ciotka Yingluck. 37-latka spędziła w zeszłym roku tygodnie kampanii wyborczej w będąc w widocznej ciąży, ale nie osiągnęła pełnego sukcesu. Jej partia Pheu Thai, kolejne wcielenie starej partii jej ojca Thai Rak Thai, zajęła dopiero drugie miejsce w wyborach w 2023 r., ale współtworzyła koalicję rządzącą. W zeszły piątek, po tym jak dotychczasowy premier Srettha Thavisin został zdymisjonowany na mocy nakazu sądowego, Paetongtarn uzyskała poparcie parlamentu wymagane do zastąpienia go. Srettha był czwartym premierem partii politycznej wspieranej przez Thaksina, który został usunięty na mocy orzeczenia sądów, kontrolowanych przez konserwatystów.

Jej rządy w podzielonej Tajlandii nie będą łatwe. Ojciec i ciotka byli obalenie przez wojskowe zamachy stanu, odpowiednio w 2006 i 2014 roku. Sam Thaksin powrócił do Tajlandii w sierpniu ubiegłego roku po 15 latach spędzonych na wygnaniu, kiedy zawarł sojusz z partiami wspieranymi przez wojsko w celu utworzenia rządu. Paetongtarn brakuje jednak praktycznego doświadczenia. W maju, podczas kłótni między administracją Sretthy a Bankiem Tajlandii o stopy procentowe, powiedziała, że niezależność banku centralnego jest „przeszkodą” w rozwiązywaniu problemów gospodarczych… To oznacza, że przynajmniej na początku jej rządów duże wpływy będzie miał Thaksin. Paradoksalnie, może to pomóc ustabilizowaniu sytuacji politycznej na jakiś czas, ponieważ obecny układ jest właśnie efektem kompromisu zawartego między nim a częścią establishmentu.

To trudna koalicja populistycznego Pheu Thai z bardziej realistycznym odłamem konserwatywnego establishmentu, które ma poparcie części rodziny królewskiej, w państwie, które od ponad dwóch dekad jest wstrząsane zamachami stanu i niepokojami społecznymi – wcześniej też nie było wesoło.

W uproszczeniu, które mam nadzieję wybaczą mi specjaliści w kwestiach tajlandzkich, napięcie społeczno-polityczne i ekonomiczne przebiega między dwoma z grubsza grupami. Z jedne strony „czerwone koszule, czyli emancypująca się klasą średnią, zwłaszcza w Bangkoku i biedniejsze masy, zwłaszcza na północy kraju, których poziom życia nie nadąża za rosnącymi aspiracjami oraz świadomością polityczną. Z drugiej strony są konserwatywne „żółte koszule,” które są narzędziem establishment, który ma poparcie rodziny królewskiej. To elity arystokratyczne i stary biznes, skupiony głównie w Bangkoku i okolicach. „Czerwone koszule” mają większość w społeczeństwie, choć ostatnio jest ona rozbita między kilka ugrupowań, ale „żółte koszule” mają poparcie wojska i większości rodziny królewskiej. Tajlandia rozwija się gospodarczo, ale nie na tyle szybko, aby w kraju dotkniętym też poważnie zjawiskami korupcji i nepotyzmu zaspokoić szybko oczekiwania dużych grup społecznych. To oznacza, że problemy wrócą przejrzej czy później.

Nieznane's awatar

Opublikował/a Michał Bogusz

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.