Od kiedy Donald Trump zaczął eskalować wojnę handlową, nie brakuje głosów, że teraz już prawdziwa, kinetyczna wojna amerykańsko-chińska jest przesądzona. Są wręcz tacy, którzy wierzą, że wybuchnie jeszcze w tym roku. No cóż, gdzie by tu zacząć? Rozbijmy może problem na kilka elementów: (1) Jakie jest prawdopodobieństwo wojny? (2) Jakie warunki muszą być spełnione, aby doszło do konfliktu zbrojnego między USA a ChRL? (3) Jaki jest horyzont czasowy? (4) Jaki jest margines błędu?

Ad 1. Determinizm wydarzeń jest zjawiskiem retrospektywnym. Ludziom wydaje się, że coś musiało się wydarzyć, dlatego że… się wydarzyło. W ludzkiej naturze leży racjonalizowanie, ale to tylko funkcja człowieczej umysłowości. Na rzeczywistość interakcji dużych zbiorowości ludzkich wpływa x czynników, z których y jest przypadkowa, dlatego nie możemy mówić, że coś się wydarzy. Możemy i powinniśmy przypisywać prawdopodobieństwo najbardziej prawdopodobnym scenariuszom bazowym. Mając jednak równocześnie w pamięci, że scenariusze bazowe, jak sama nazwa wskazuje, tylko wyznaczają generalny kierunek rozwoju sytuacji, ale nie będą precyzyjnie przewidywać, kto, co i kiedy? Każdy scenariusz stanowi tez podstawę do kolejnych. W ten sposób powstaje drzewo potencjalnych scenariuszy, w którym z każdej krytycznego wydarzenia wyrasta nowa gałąź. W wypadku rywalizacji chińsko-amerykańskiej takie drzewo zaczyna się od krytycznego wydarzenia, jakim jest wybuch konfliktu zbrojnego między tymi państwami.

Budując scenariusze określamy dwa istotne elementy, prawdopodobieństwo danego scenariusza dzisiaj, ale też zamianę jego prawdopodobieństwa w czasie. W przypadku wojny chińsko-amerykańskiej, ja bym powiedział, że dzisiaj takie ryzyko, że dojdzie do konfliktu wynosi 2,5%. Niestety, jeszcze rok temu, dałbym 1%, a 10 lat temu 0.1%. Gdybym szukał sensacji, to bym dał nagłówek, że „szanse na wojnę wzrosty pięciokrotnie,” ale zostawię to dla tych, co zarabiają na kliknięciach. Niemniej, to świadczy, że ryzyko konfliktu rośnie i w przewidywalnej przyszłości będzie wciąż rosło i nie wykluczam, że pod koniec dekady przekroczymy 25% lub więcej, a w następnej jeszcze więcej. Wciąż jednak na dzisiaj jest większe, bo 97,5% prawdopodobieństwo, że nie będzie konfliktu w krótkim (sześć miesięcy) i średnioterminowym (kolejne półtorej roku) okresie. Takie szacunki oparte są zawsze na analizie warunków, jakie powinny zajść, aby decydent skłonił się w krytycznym momencie do pójścia tą czy inną drogą.

Ad 2. Aby doszło do wojny, jedna lub obydwie strony muszą być przekonane, że mają szansę ją wygrać, a koszty nie podjęcia takiego ryzyka są większe, niż koszty samej wojny, która w ocenie strony inicjującej, będzie, choć może trudna, zwycięska.

Moim zdaniem USA nie są i w okresie krótko terminowym i nawet dłuższym nie będą na konflikt z Chinami w pełni gotowe. Owszem, w Waszyngtonie nie brakuje takich, którzy boją się wojny z Chinami. Uważają, że jest bardzo prawdopodobna, ale to nie oznacza, że będą do niej przeć w tym cyklu politycznym za oceanem. Programy modernizacji floty, zwiększania możliwości produkcji zbrojeniowej (czy szerzej re-industrilalizacji USA), zmiana profilu szkolenia do pełnoskalowego konfliktu, budowa rezerw ludzkich i materiałowych itd. Praktycznie pod każdym względem USA potrzebują więcej czasu i to liczonego w latach, aby lepiej się przygotować do potencjalnej wojny z ChRL. To oznacza, że jeżeli dojdzie do konfliktu w najbliższych dwóch-trzech latach, to będzie z inicjatywy Chin. Te są moim zdaniem też jeszcze niegotowe i co ważniejsze uważają, że mogą wyjść zwycięsko z konfrontacji z USA bez ryzykownej wojny.

ALW przechodzi modernizację od ponad dwóch dekad i faktycznie pod względem wielu czynników materialnych przewyższa już siły USA, a już na pewno siły USA w Azji Wschodniej. Jednak, jeżeli weźmiemy pod uwagę połączone siły USA i ich sojuszników regionie, to bilans jest wciąż niekorzystny dla Chin. Ponadto ALW brakuje doświadczenia bojowego na nowoczesnym polu walki. Korpus oficerski jest co chwila wstrząsany czystkami i kiedy możliwe, że zaowocują one za parę lat redukcją korupcji i zwiększeniem profesjonalizmu, to jest to perspektywa kilku lat, a nie miesięcy. Dodatkowo kierownictwo KPCh nie wie, jak się sprawdzi w realnej konfrontacji jej armia. Dlatego będzie tworzyć pozory gotowości, przede wszystkim poprzez ciągłą presją wokół Tajwanu, ale to nie oznacza, że będzie zdecydowane ruszyć z inwazją.

Równocześnie, Xi Jinping et consortes są przekonani o schyłku Zachodu, o upadku USA, a w trwającej wojnie handlowej o tym, że Chiny mają przewagę. Szczerze mówiąc, obserwując gwałtowne i sprzeczne ruchy Trumpa, trudno, żeby myśleli inaczej. Zwłaszcza, kiedy ten niszczy lub nadwyręża system globalnych sojuszy USA, które w opinii Pekinu, są największym atutem Waszyngtonu. W takim wypadku podejmowanie ryzyka wojny nie ma sensu. Ponadto, sam gensek wielokrotnie mówił, że Chiny nie dadzą się USA sprowokować do wojny. Pekińskie minionki od lat powtarzają, że USA sprowokowały Japonię do wojny w 1941 roku i będą chciały to zrobić też z Chinami. Odkładając na bok fakt, czy kierownictwo w to wierzy czy nie, ale to też świetne narzędzie na powstrzymywanie rozgrzanych głów w aparacie partyjnym lub nacjonalistycznie nastawionej opinii publicznej.

To rodzi jednak pytanie, kiedy ta kalkulacja mogłaby się zmienić? Po pierwsze kierownictwo KPCh musiałoby stracić wiarę, że wygrana jest kwestią czasu i wystarczy przetrzymać drugą stroną. Po drugie, musiałoby dojść do poważnego załamania gospodarczego. Co ważniejsze, mającego znamiona nagłego kryzysu gospodarczego. Powolna stagnacja, to jest coś, czym Pekin może zarządzać i nie zmusi go to do desperackich ruchów. Co innego gwałtowne załamanie. Jak z gotowaniem z żaby. Tracąca grunt w wojnie handlowej, KPCh może zdecydować się na eskalację horyzontalną i zacząć presję w sferze bezpieczeństwa. W takim wypadku prawdopodobieństwo ucieczki do przodu i rzucenia hasła „Krym… znaczy Tajwan nasz!” gwałtownie wzrośnie. Dlatego tak ważne jest monitorowanie wewnętrznej sytuacji gospodarczej w ChRL. Co samo w sobie jest trudne i generuje spory margines błędu (zob. ad 4).

Ad 3. Powyższa analiza wskazuje, że na prawdopodobieństwo konfliktu zbrojnego wpływa przebieg wojny handlowej, a to oznacza, że trzeba się zastanowić, jaki jest jej horyzont czasowy.

Moim zdaniem więcej czasu ma Xi Jinping, dlatego też może wykazać się większą cierpliwością strategiczną. Kluczowym wydarzeniem w życiu KPCh będzie XXI Zjazd, który powinien odbyć się jesienią 2027 roku. Kluczowe rozstrzygnięcia dla układanki politycznej w kolejnym rozdaniu będą zapadać wczesną wiosną 2027 roku. To daje Xi Jinping dwa lata na przechylenie wojny handlowej na korzyść Chin, bez uciekania się do konfliktu zbrojnego.

Dla Trumpa i jego przyszłości politycznej, czyli zdolności do wpłynięcia zarówno na wybór kolejnego kandydata Partii Republikańskiej, jak i samą elekcję prezydencką w 2028 roku będą wybory połówkowe do Kongresu w listopadzie 2026 roku. Jeżeli wojna handlowa nie zacznie przynosić zauważalnych dla wyborców zmian w USA, to Trump będzie tracił sprawczość polityczną. To oznacza, że najpóźniej wiosną 2026 roku musi „dowieźć” rezultaty całego zamieszania, które wywołał. To też oznacza, że to Xi Jinping będzie czekał na telefon Trumpa a nie odwrotnie. Nie zmienia to faktu, że w międzyczasie kierownictwo KPCh, jeżeli nie przymusi go do tego sytuacja wewnętrzna, to nie będzie robić gwałtownych ruchów.

Ad 4. Są czynniki, których dzisiaj nie widzimy (czarne łabędzie) lub których wpływu nie oceniamy dobrze (szare nosorożce). Z natury rzeczy, każdy z nich może wywrócić naszą kalkulację. Trump umrze na zawał na polu golfowym, albo Xi będzie miał wylew. Jutro dojdzie do katastrofy w elektrowni jądrowej w USA, pojutrze pęknie tama na Trzech Przełomach Jangcy. Myślę, że pandemia COVID-19 uświadomiła szerokiej publiczności, że są rzeczy, których nie przewidzimy. Dlatego nikt rozsądny nie powie, że nie będzie lub zaraz będzie wojna na 100%.

Na pewno dużym problemem jest chińska gospodarka. Nie wiemy wiele, co się dzieje w lesie, lub z poszczególnymi drzewami. Widzimy ogólny stan lasu, ale tylko z dystansu, bo leśnik bardzo strzeże ostatnio dostępu do danych. Co prawda możemy to obchodzić, ale w przeciwieństwie do gospodarki USA, to margines błędnej oceny stanu chińskiej gospodarki jest o wiele większy.

Niemniej, 14 kwietnia 2025 roku, mogę napisać, że prawdopodobieństwo wojny między USA a Chinami w perspektywie roku jest małe (2,5%) i nawet, jak będzie rosło w przyszłym, to wciąż pozostanie na niskim poziomie (5%). Nie zapominajmy jednak, że choć prawdopodobieństwo jest relatywnie niskie, to nie wynosi zero i zawsze coś się może wydarzyć. W sumie, w totka od czasu do czasu też ktoś wygrywa.


Zdjęcie Dulkimso Hakim Santoso na Unsplash (Photo by Dulkimso Hakim Santoso on Unsplash)

Nieznane's awatar

Opublikował/a Michał Bogusz

2 Comments

  1. Nieznane's awatar

    Czyta się świetnie Panie Michale, bardzo dziękuję.

    Polubienie

    Odpowiedz

  2. Nieznane's awatar

    […] wszystko, a Amerykanie im nie przeszkodzą. Oczywiście to tylko puszenie się, ponieważ, jak pisałem wcześniej, teraz jeszcze Xi Jinping nie będzie ryzykował konfrontacji. Najważniejszym jednak […]

    Polubienie

    Odpowiedz

Dodaj odpowiedź do Pekin testuje Trumpa na Filipinach Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.