Gazeta „Nikkei Asia” opublikowała ciekawą analizą dotyczącą chińskich, państwowych przewoźników lotniczych. Według autorów trzy największe chińskie państwowe linie lotnicze odnotowały straty netto w pierwszym półroczu, mimo że regionalne linie lotnicze wykazują oznaki ożywienia. Co ciekawsze, każdy z przewoźników podaje odmienne przyczyny kłopotów.

Największą stratę odnotowała linia Air China, która podała, że jej deficyt może sięgnąć nawet 2,2 mld RMB. Narodowy przewoźnik przypisał swoje słabe wyniki „nierównowadze podaży na rynku, spadkowi liczby pasażerów, konkurencji ze strony sieci kolei dużych prędkości, pogłębiającej się niepewności w środowisku międzynarodowym oraz zmianom w globalnych łańcuchach przemysłowych i dostawczych.”

China Southern Airlines, największy z trzech przewoźników pod względem wielkości floty, ma ogłosić stratę w wysokości od 1,33 mld RMB do 1,75 RMB mld w ciągu pierwszych sześciu miesięcy roku, co stanowi pogorszenie w stosunku do 1,22 mld RMB w tym samym okresie rok temu. Przewoźnik podał, że strata została spowodowana „wieloma czynnikami, takimi jak zmiany w strukturze pasażerów, wpływ kolei dużych prędkości, wzrost niestabilnych i niepewnych czynników w otoczeniu międzynarodowym, spowolnienie globalnego łańcucha dostaw, a także wahania kursów walutowych”.

China Eastern Airlines, których strata ma wynieść od 1,2 mld RMB do 1,6 mld RMB, wskazywały na różne wyzwania. Przedstawiciele linii podkreślili „ostrą konkurencję cenową na rynku krajowym oraz złożone i niestabilne środowisko międzynarodowe”.

Wszyscy przewoźnicy złożyli w poniedziałek wieczorem ostrzeżenia o spadku zysków na giełdach w Hongkongu i Szanghaju, gdzie są notowani. Ich łączne straty netto szacuje się na 4,23 mld RMB do 5,55 mld RMB (591 mln USD do 775 mln USD), w porównaniu z łączną stratą netto w wysokości 6,77 mld RMB rok temu.

Analitycy „Nikkei Asia”, jak i  Administracja Lotnictwa Cywilnego Chin (CAAC), ale też moja skromna osoba zgadzają się co do przyczyn kłopotów. Jest to nadmierna konkurencja, która negatywnie wpływa na ich zyski.

W normalnych warunkach gospodarki wolnorynkowej, po dojściu do granicy opłacalności cenowej, wyścig do dna by się skończył, ale ponieważ są to przewoźnicy państwowi – na giełdach są notowane akcje nie dające prawa głosu. W efekcie nie ma mowy o bankructwie (jeszcze), a praktycznie nieograniczone linie kredytowe dla państwowych spółek w państwowych bankach pozwalają linią lecieć – dosłownie i w przenośni – na stracie.

Wysoka konkurencja jest efektem oczywiście przeinwestowania zarówno w ilość samolotów, jak i lotnisk – tego już CAAC nie przyzna. Przy spadku wydatków chińskich gospodarstw domowych i konkurencji ze strony szybkich kolei, popyt nigdy nie zrównoważy wygenerowanej w ostatnich dekadach podaży. Co więcej zakupy nowych samolotów raz u Airbusa, raz u Boeinga są narzędziem polityki zagranicznej Pekinu, więc chińscy przewoźnicy nie mają wyboru i muszą zwieszać i odmładzać swoją flotę częściej nić jest to branżowy standard. Często przed pełną amortyzacją kosztów. To nie ułatwi wyjścia im na prostą.

CAAC miała nakazać krajowym liniom lotniczym ograniczyć podczas niedawnego spotkania konkurencję cenową, ale nie podała jak mają to zrobić i pozyskać jeszcze pasażerów. Moim zdaniem nic się nie zmieni, dopóki nie wyschnie finasowanie tej zabawy, a na to się nie zanosi, o czym pisałem i mówiłem wielokrotnie.

Nieznane's awatar

Opublikował/a Michał Bogusz

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.