premier-chang-chun-chiao-P

Jest taka popularna anegdota:

„Ambasador Wielkiej Brytanii pyta chińskiego ministra spraw zagranicznych na prywatnym spotkaniu, co sądzi o Rewolucji Francuskiej.
Chińczyk myśli, myśli i wreszcie mówi:
– Za mało czasu minęło. Trudno jeszcze oceniać.”

Wersja dla bardziej zaznajomionych z Chinami bezpośrednio identyfikuję jako autora wypowiedzi Zhou Enlai. Choć rzeczywiście Zhou Enlai powiedział coś takiego, to cała reszta jest tylko wytworem zachodniej fantasmagorii na punkcie Orientu.

O czym więc mówił Zhou Enlai?

Tajemnicę wyjaśnia Charles W. (Chas) Freeman Jr., który był tłumaczem prezydenta Nixona w czasie jego wizyty w Pekinie w lutym 1972 roku, kiedy Zhou Enlai miał wypowiedzieć tak sławną dzisiaj kwestię: Za mało czasu minęło. Trudno jeszcze oceniać.

Freeman twierdzi, że Nixon i Zhou rozmawiali wtedy o upadku antysowieckich zrywów w Europie – na Węgrzech w 1956 roku i w Czechosłowacji w 1968 roku. To wtedy Nixon miał zapytać, co Zhou myśli o paryskim maju ’68. Zhou w latach 1920-24 przebywał we Francji (tam zwerbował do KPCh młodego Deng Xiaoping). Dlatego – myślę – Nixon zapytał go w ogóle o opinię przy okazji rozmowy o wydarzeniach w Czechosłowacji w tym samym roku.

Sam Nixon, stary konserwatysta był przerażony ruchem kontestacji i młodzieżowego buntu lat sześćdziesiątych, który był też skierowany przeciwko jego polityce i był krytyczny w stosunku do jego osoby. Wydaje mi się, że uznał totalitarnych towarzyszy z Pekinu za bratnie dusze i chciał od nich usłyszeć, że cały ruch ’68 nic nie znaczy.

Nigdy w rozmowie nie poruszono jednak tematu Wielkiej Rewolucji Francuskiej 1789 roku. Skąd się ona w ogóle wzięła?

Freeman twierdzi, że do rozmowy doszło w czasie lunchu. Źródłem nieporozumienia może być sekretarz stanu Kissinger, który coś tam usłyszał i nie do końca zrozumiał. Zresztą, Kissinger jest znany z tworzenia różnego rodzaju anegdot i powtarza taką anegdotyczną wersję rozmowy także w swojej książce „O Chinach”. Kissinger jest uznawany za mentora „prochińskiego lobby” w Waszyngtonie i taka historyjka (o rewolucji 1789) świetnie pasuje do tworzonej przez niego narracji.

Co ciekawe, trafia ona też na podatny grunt zachodniego orientalizmu i związanych z nimi stereotypów. Według tego mitu, sięgającego jeszcze Oświecenia i prac Voltaire’a, na Wschodzie rządzą mandaryni-filozofowie planujący wszystko w perspektywie dziesięcioleci lub nawet stuleci. Co ma być oczywiście przeciwieństwem dla krótkowzrocznego Zachodu.

W rzeczywistości nie było to nigdy niczym więcej niż projekcją Zachodu, którego tak naprawdę nie obchodzi, jaki jest Wschód, tylko wykorzystuje instrumentalnie wyobrażenie „Wschodu” jako podparcie kolejnej tezy w dyskursie wewnętrznym Zachodu.

Nie inaczej jest w tym wypadku.

Opublikował/a Michał Bogusz

1 Comments

  1. […] dla większości jedynie skrytym we mgle obiektem fantazji. Niestety, tak jak już kiedyś pisałem na postrzeganie Chin wciąż rzutuje orientalizm.** Dotyka on także polityków i badaczy. Tych może nawet bardziej niż zwykłych […]

    Polubienie

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.