W Pekinie odbywa się coroczny zjazd Ogólnochińskiego Zjazdu Przedstawicieli Ludowego (OZPL) i chińscy cenzorzy są bardziej nerwowi niż zwykle. W zeszłym tygodniu Pekin nawiedziła Burza piaskowa. Jedna z wielu, które docierają wczesną wiosną do Pekinu z nad pustyni Gobi. W sumie nic nadzwyczajnego. W tym roku jednak burza stała się sprawą polityczną, a to za sprawą chińskiego Internetu. Chińczycy w sieci unikają cenzury zastępując zakazane słowa-znaki innymi o tej samej wymowie (ale innych tonach).
Szybko termin Burza w Pekinie 沙北 (ShaBei) został wykorzystany by przemycić do Internetu niecenzuralne słowa. Za miast „głupia c**a” (傻逼 ShaBi), zaczęto pisać „piaskowa c**a” (沙逼 ShaBi). Jaki w tym podtekst polityczny? Partia walczy z zanieczyszczeniem powietrza i burza piaskowa, która pokryła Pekin pyłem i uniemożliwiła na parę godzin swobodne oddychanie stała sprawą wagi państwowej, tak samo jak powiedzenie „gwiazda filmowa+zasłonić kurtynę” (影帝+谢幕).
Odchodzący premier Wen Jiabao wygłosił „Raport z pracy rządu”, który został przyjęty burzą oklasków. Na co zareagował trzema ukłonami i wezwaniem do zaciągnięcia kurtyny. W sumie niewinny gest skromnego mandaryna. Jednak przebywający na emigracji pisarz Yu Jie opisał Wen jako gwiazdę filmową w swojej książce z 2010 roku „Najlepszy chiński aktor: Wen Jiabao”, gdzie demaskuje mit Wen jako skromnego urzędnika blisko ludu.
Źródło: China Digital Times.

Grandpa Wen to w ogole bardzo ciekawa osobistość. Jako skromny urzędnik nigtdy nie pokazuje się w towrzystwie swojej żony, która będąc w 2007 wiceprezydentem Chiństwiego Stowarzyszenia Jubilerów z okazji Targów Diamentów w Pekinie założyła na siebie biżuterią wartą ponad 300 tys. dolarów. Biedny Wen, musiał siężko harować po godzinach, żeby jej te świecidełka za swoją urzędniczą pensję kupić.
PolubieniePolubienie