Prezydent Republiki Chińskiej (Tajwan) Ma Ying-jeou ponownie zgłosił suwerenność nad wyspami Senkaku mówiąc, że wyspy są terytorium Republiki Chińskiej pod japońską okupacją. Ma dodał, że wyspy Tiaoyutai* jeszcze nie wróciły pod suwerenną władzę legalnego rządu Republiki Chińskiej.
Ma do zgłoszenia roszczeń wykorzystał przemówienie w czasie otwarcia wystawy fotograficznej w Tajpej z okazji 77-tej rocznicy incydentu na Moście Marco Polo w Pekinie, który jest uznawany za początek agresji Japońskiej na Chiny Właściwe – Mandżurię Japonia zdobyła już w 1931 roku.
Z jednej strony Republika Chińska (na Tajwanie) pozostaje formalnie spadkobierczynią Republiki Chińskiej ogłoszonej w 1912 roku, jak i Cesarstwa Chińskiego. Z tego powodu Ma nie może się wyrzec suwerenności nad wyspami uznawanymi przez większość Chińczyków za chińskie. Z drugiej strony, jaki jest sens antagonizowanie Tokio – jedynego, potencjalnego sojusznika Tajpej w regionie?
Co prawda, Tajwan i Japonia podpisały w zeszłym roku porozumienie dotyczące rybołówstwa na spornym akwenie, ale Ma korzysta z każdej okazji aby pokazać, że „nie ustąpi nawet o cal”. Dlatego, przy okazji Ma wyraził nadzieje, że władze Tajpej i rząd Republik Chińskiej dojdą do porozumienia i znajdą lokalizację dla muzeum poświęconego tajwańskim kobietom zmuszanym do pracy w burdelach dla żołnierzy japońskich w czasie II wojny światowej.
W tym samym czasie w Tokio około stu osób protestowało przed nieformalną ambasadą Tajwanu przeciwko uznania przez parlament japoński za zgodne z konstytucją „prawa do kolektywnej samoobrony”. Paradoks polega na tym, że protestujący powołując się na incydent na Moście Marko Polo, protestowali przeciwko uchwale, która może w przyszłości umożliwić Japonii przyjście z pomocą Tajwanowi zaatakowanemu przez ChRL.
Jest to też powód, dla którego antagonizowanie Japonii przez Ma wydaje się dziwne. Ma nie musi przecież rezygnować formalnie z roszczeń do Senkaku. Wystarczyłoby milczeć. Zwłaszcza, że szanse na uzyskanie (nie ma mowy o żadnym „odzyskiwaniu”) suwerenności nad wyspami przez Tajpej są czysto teoretyczne. Ma jest jednak w poważnych tarapatach politycznych na wyspie i pogrywanie nacjonalistyczną kartą może wydawać się jego otoczeniu sposobem na odzyskanie poparcia. Populacja Tajwanu jest chyba jednak bardziej zainteresowana rozwojem dobrych stosunków z Japonią, niż walką o „Niderlandy”. Szczególnie, że wraz ze wzrostem świadomości odmienności Tajwanu, maleje chiński nacjonalizm i przeżywają renesans związki z Japonią.
*Nazwa używana na Tajwanie dla wysp Senkaku, na kontynencie nazywanych Diaoyu.
[…] się, że poprzednie władze dążyły do zaostrzenia sporów terytorialnych z Japonią i Filipinami. Współgrało to z polityką Pekinu. Nie tylko wspierało jego roszczenia […]
PolubieniePolubienie