Według państwowego komitetu transplantacyjnego od 1 stycznia 2015 roku ChRL ma przestać pobierać organy od więźniów, na których wykonano karę śmierci. Władze zapowiedziały zmianę jeszcze w 2012 roku.
Posunięcie, które było od dawna postulowane przez organizację obrońców praw człowieka, może być krokiem w kierunku zniesienia kary śmierci w ChRL. Problem jednak, jak to w Chinach, leży w szczegółach oraz praktyce dnia codziennego.
ChRL, ale też inne kraje, gdzie dominuje kultura konfucjańska, cierpią na duży problem braku dawców organów. Obecnie przeważająca cześć przeszczepianych organów pochodzi właśnie od skazańców. Co jest wynikiem kombinacji kulturowych przekonań i skomplikowanych regulacji prawnych. W praktyce, skazańcy są najłatwiejszym źródłem organów. Jedynym ograniczeniem jest sposób egzekucji. Cała sytuacja wywołuje podejrzenia – biorąc pod uwagę to, co wiemy o ChRL, całkiem realne – że wiele egzekucji przeprowadzono „na zamówienie” aby „zebrać” odpowiednie organy.
Mimo zmiany nadal będzie można wykorzystać organy pochodzące od skazańców, ale będą oni musieli wcześniej wyrazić zgodę, która będzie musiała być potwierdzona przez rodzinę. Biorąc pod uwagę, że w ChRL większość skazańców „przyznaje się” do winy jeszcze przed usłyszeniem oskarżenia, można podejrzewać, że władze więzienne nie będą miały problemów z uzyskiwaniem odpowiedniej zgody.
W ChRL co roku około 300 tysięcy pacjentów potrzebuje transplantacji organów, ale jedynie 10 tysięcy je otrzymuje. Z tego jedynie półtorej tysiąca pochodzi od dobrowolnych dawców (dane za lata 2010-13). W ChRL na milion mieszkańców przypada 0,6 dawcy, kiedy w Hiszpanii jest to 37. Prawdziwym problemem, oprócz hamulców kulturowych, jest korupcja. Wielu potencjalnych dawców nie wierzy, że ich organy mogą trafić do naprawdę potrzebujących. Większość jest przekonana, że beneficjentami będą przede wszystkim ci, którzy mogą zapłacić łapówki. Dlatego zwiększenie liczby dawców byłoby możliwe tylko przez stworzenie uczciwego i transparentnego systemu. W tym jednak leży sedno problemu. Trudno przecież użyć w jednym zdaniu słowa „uczciwy” lub „transparentny” i KPCh.
Na przykład, „Dziennik Ludowy” doniósł w zeszłym roku, iż członek lokalnej komisji transplantacyjnej przy Chińskim Czerwonym Krzyżu groził odłączeniem od aparatury podtrzymującej życie jednego z pacjentów, jeżeli rodzina nie zgodzi się na pobranie organów w wypadku jego śmierci. Nie wiadomo, czy maszynę wyłączono już po wyrażeniu zgody. No bo, po co komu zgoda, skoro pacjent miałby przeżyć?
Nie życzę nikomu kontaktów ze służbą zdrowia w ogóle, ale ChRL jest chyba jednym z najgorszych miejsc, gdzie może się to zdarzyć. Nawet posiadanie dużych zasobów finansowych niczego nie rozwiązuje. Może tylko oznaczać, że personel medyczny zwiększy liczbę drogich i niepotrzebnych procedur oraz podawanych lekarstw. Dlatego nieprawidłowości, korupcja i niekompetencja są tutaj codziennością. Trudno oczekiwać, żeby system transplantacji był na nie odporne.

