Nie, nie zmieniłem tematu blogu i nie zaczynam pisać o polskiej polityce. Wszystko wskazuje jednak, że w styczniowych wyborach na Tajwanie zmierzą się także dwie kobiet.
Hung Hsiu-chu (洪秀柱), wice-przewodnicząca Yuanu Ustawodawczego, która jest bliska uzyskania nominacji rządzącego Guomindangu (GMD) oraz Tsai Ing-wen (蔡英文) przewodnicząca niepodległościowej Demokratycznej Partii Postępu (DPP).
Hung jest znana ze swojej jawnej prochińskiej postawy. Tsai, co prawda odłożyła na bok hasła o formalnej niepodległości, ale sprzeciwia się próbom Pekinu wpływania na politykę na wyspie, choć opowiada się za utrzymaniem status quo.
Nie ma co się dziwić, że Pekin, w mało dyskretny sposób poparł Hung. Ma Xiaoguang (马晓光) rzecznik, Biura ds. Tajwanu (国台办) powiedział:
Witamy każdą partię lub osobę tak długo jak przeciwstawia się niepodległości Tajwanu, uznaje konsensus z 1992 [tzw. „zasada jednych Chin”] i promuje pokojowy rozwój stosunków w Cieśninie [Tajwańskiej]”
Co prawda jeszcze dorzucił, że
„Nie mieszamy się lub nie komentujemy wyborów na Tajwanie”
No cóż…
Wiele wskazuje, że kolejne wybory na Tajwanie będą ponownie poświęcone relacjom z kontynentem. Tym razem chyba jednak największą rolę będzie odgrywać nie kwestia bezpieczeństwa – oczywiście nie zniknie całkowicie i zwłaszcza GMD będzie straszył inwazją – ale ciężar dyskusji przesunie się na konsekwencje ekonomiczne i społeczne zbyt bliskich relacji z ChRL. Czego przejawem jest tzw. Słonecznikowy Ruch.
Najnowsze sondaże (17.06 – Cross-Strait Policy Association) dają Tsai sporą przewagę i poparcie 50,2%. Hung oscyluje w granicach 30%, co też jest uznawane za poziom poparcia dla – ewentualnego – zjednoczenia z ChRL.