
Zdjęcie: Alan Levine.
Ludowy Bank Chin zdobył w londyńskim City zamówienia na obligacje warte ponad 30 miliardów RMB (4,7 miliarda USD) w czasie pierwszej takiej sprzedaży poza ChRL.
Oczywiście nie ma mowy o przypadku. Wszystko jest skoordynowane z pierwszą państwową wizytą Xi Jinping w Londynie. Co ciekawe, suma zaciągniętego długu w Londynie jest równa sumie, na jaką mają opiewać umowy zawarte w czasie wizyty na wzajemne inwestycje obydwu partnerów.
Popyt na obligacje był tak duży, że oprocentowanie jednorocznych (w sumie dały one 5 miliardów RMB) papierów zmniejszono z planowanych 3,3% do 3,1%. Aukcja była na tyle udana, że Pekin już zapowiedział kolejne, tym razem obejmujące także obligacje długoterminowe.
Londyn bardzo się stara aby londyńskie City stało się głównym centrum wymiany RMB. Czyżby liczono w Londynie, że po ewentualnym opuszczeniu UE, ChRL może zapełnić powstałą dziurę? (Żart) Na pewno wzmocni to pozycję Londynu jako jednego z najważniejszych centrów finansowych świata.
Prawda jest jednak taka, iż Londyn jest potrzebny także Pekinowi. W sytuacji, kiedy trzeba było odłożyć ad acta ideę uczynienia RMB jedną z walut rezerwowych świata, to nie zrezygnowano przecież z pomysłu jej umiędzynarodowienia. Przed dewaluacją RMB Pekin miał zamiar przeprowadzić umiędzynarodowienie samodzielnie, co miało też pokazać jego globalną siłę. Lecz dewaluacja RMB zadała na tyle duży cios w prestiż Pekinu, że teraz trzeba znaleźć jakąś szacowną instytucję finansową, pod której auspicjami można przeprowadzić umiędzynarodowienie. A co się do tego lepiej nadaje niż „tweedowe” londyńskie City?
Z punktu widzenia Pekinu jest to bardzo logiczne posunięcie. Trzeba pokazać zaufanie i zdobyć zaufanie „rynków” na nowo. Dlatego kolejnym krokiem będzie formalne skomunikowanie giełd w Londynie i Szanghaju. Następnym wprowadzenie do oferty nowych instrumentów finansowych w RMB (nie takie nowe, co najwyżej w nowej formie opakowane). Tylko czy ktoś może zaufać walucie, którą rząd może zdewaluować w ciągu nocy, a bank centralny (Ludowy Bank Chin) ma de facto status ministerstwa?
Dlatego nie dziwi, że tak duży udział w pierwszej sprzedaży obligacji miały papiery jednoroczne. Na rok można zaryzykować, ale powiedzmy zakup dziesięcioletnich obligacji Pekinu to już inna historia. Tzw. „rynki” mają jednak długą tradycję nieracjonalnych zachowań, więc kto wie…