Ha! Ledwo wczoraj napisałem, że nie można oczekiwać bezpośredniej rozmowy między Trumpem i Xi, dopóki Pekin nie będzie pewny, że Trump będzie się zachowywał. Wstaję i czytam, że Xi zadzwonił do Trumpa i rozmawiali w miłej atmosferze.
Oznacza to tylko jedno: już się dogadali, przynajmniej na jakiś czas. Cała reszta będzie tylko przedstawieniem dla ciemnego ludu.
Z doniesień Reutersa wynika, że Pekin dostał to, czego chciał. Trump zapewnił, że nie zmieni polityki Stanów Zjednoczonych w kwestii tajwańskiej i zasady „jednych Chin”.
Xi odwdzięczył się „pochwalając zobowiązanie Trumpa w sprawie Tajwanu”. Zgodzili się też „pozostać w bliskim kontakcie” i „zacieśnić wzajemną, owocną kooperację, która przynosi korzyści obydwu narodom”. Tak przynajmniej twierdzi Xinhua.
Teraz będziemy się mogli spodziewać fajerwerków. Będą one głośne i spektakularne, ale nic nie zmienią.
[…] Problem z Trumpem polega na tym, że jest to zbyt subtelne dla niego i może w tej grze pozorów przekroczyć czerwoną linię. Dlatego nie oczekiwałbym zbyt szybko rozmowy telefonicznej, nie mówiąc już o spotkaniu przywódców. Pekin będzie długo obserwował Trumpa i zgodzi się na bezpośredni kontakt, tylko wtedy, kiedy będzie wiedział, że ten będzie potrafił się zachować. [Aktualizacja: Xi jednak dzwoni do Trumpa] […]
PolubieniePolubienie