Dezinformacja i manipulacją są stare jak ludzkość. Agitator i szpieg mogą na równi konkurować o miano „drugiego najstarszego zawodu świata” – pomijając fakt, że często obydwa zajęcia były uprawiane przez te same osoby razem z „najstarszym zawodem” zapewne.

Internet, globalna sieć wymiany oraz technologia, tzw. big data stworzyły środowisko idealne dla mikro manipulacji na masową skalę. Coraz lepiej przygotowaną dezinformację można coraz bardziej precyzyjnie dostarczyć coraz większej liczbie subkategorii odbiorców w taki sposób, że przekazy nie będą się krzyżować i nawzajem niwelować.

W mediach społecznościowych ten sam polityk może przymilać się zdeklarowanym rasistom i obiecywać wsparcie mniejszościom etnicznym, a żadna z grup nie będzie wiedziała, co mówi tej drugiej.

Od dawna także ludzie i rządy próbują się bronić przed fałszywymi informacjami. Nic więc dziwnego, że w erze zdominowanej przez Internet pojawiają się pomysły by oddać globalną sieć pod kontrolę władzy.

Całe szczęście pomysł nie jest zbyt popularny w skali globu. Tylko w dwóch krajach, w Wielkiej Brytanii i ChRL, na 18 badanych przez BBC większość pragnie oddać globalną sieć wymiany pod kontrolę polityków.

Mimo że ludzie są zaniepokojeni (79% badanych)* i mają świadomość zagrożenia dezinformacją to większość (58%) sprzeciwia się idei kontroli Internetu przez władze i jest to wzrost w porównaniu z 2010 (51%).

Wyjątek stanowią Wielka Brytania z 53% i ChRL z 67% za regulacją.

Zmiana w Wielkiej Brytania po szoku jakim był dla wielu Brexit i oskarżeniach, że spora część głosujących dała się nabrać na euromity, wydaje się czasową fluktuacją. Prawdziwą zagadkę stanowi jednak ChRL. W kraju, gdzie władza tak bardzo kontroluje informacje, skąd się bierze tylu gotowych temu przyklasnąć?

Po pierwsze może to być sukces propagandy, która od samego początku ChRL bombarduje Chińczyków przestrogami o plotkach i fałszywych wiadomościach rozsiewanych przez agentów Zachodu.

Po drugie, nakłada się na to kulturowo ugruntowana obawa przed wszystkim, co nie jest kontrolowane, sprawdzone i uznane przez władze – zarówno w obawie przed tym „nieznanym”, jak i reakcją władzy na to, że mamy do czynienia z czymś, co nie jest przez nią usankcjonowane.

Taka sytuacja powoduje też, że wszystko, co znajduje się w oficjalnych kanałach informacji, jest uznawane za wiarygodne.

W latach osiemdziesiątych, kiedy pojawiły się w ChRL reklamy telewizyjne i prasowe, zaistniał problem, iż wielu odbiorców traktowało je dosłownie i uważało, że podawane przez nie informacje są weryfikowane przez władze. Ludzie zgłaszali się na policję czy do lokalnych komitetów partii z pretensjami, iż reklamy mają „ubarwiony” przekaz. Potrzebna była ponad dekada by społeczeństwo ChRL na nowo zrozumiało koncepcję reklamy.

Wreszcie problemem jest samo badanie opinii publicznej w ChRL. Ludzie masowo odmawiają wypełniania ankiet i nie ma nawet mowy by wpuścili ankietera do domu. Badania są robione tylko telefonicznie, a i tak wielu woli odpowiedzieć nie to, co myśli, a to, co uważa, że władza chce, aby myślał.

Problem dotyka nie tylko tematów wrażliwych politycznie, ale jest to też jedną z największych przeszkód w badaniach rynkowych i preferencji konsumentów.

Kwestią jest też kulturowo zaszczepiona niechęć do dawania skrajnych opinii. Kiedy robiłem w ChRL badania fokusowe, to z założenia trzeba było rozszerzyć skalę ocen skrajnych. Wiadomo było, że badani w większości nie będą chętni do wybierania maksymalnie pozytywnych lub negatywnie wartości, dlatego dodanie dodatkowych opcji pozwalało im (bezwiednie) wyrażać opinie bardziej swobodnie.

* Zadziwia, że tylko 51% Niemców obawia się fake news, kiedy w Brazylii jest to 92%. Może to sugerować albo większą podatność niemieckiego społeczeństwa na manipulację, albo dowodzi, że w Brazylii władza od dawna stara się manipulować informacją. Takie wyniki nakładają się też na poziom zaufania społecznego w obydwu krajach. Nie bez znaczenia są też intensywne działania w Niemczech do eliminacji zjawiska, kiedy w Brazylii kwitnie ono z całą siłą.

Opublikował/a Michał Bogusz

One Comment

  1. […] Radzę wszystkim podchodzić do tego wylewu tekstów z dozą zdroworozsądkowego sceptycyzmu. Prawda jest taka, że będziemy musieli długo czekać, zanim się dowiemy, co się naprawdę wydarzyło. Informacje zza Wielkiego Muru wypływają powoli i często krętymi drogami. W międzyczasie media, żądne „kontentu” tu i teraz, będą karmić nas papką. […]

    Polubienie

    Odpowiedz

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.