W Port Moresby na Papui Nowej Gwinei zakończył się 29-ty szczyt APEC (Asia-Pacific Economic Cooperation), ale po raz pierwszy w historii na zakończenie spotkania nie wydano wspólnego komunikatu końcowego. Stanęły na jego drodze rozbieżności pomiędzy delegacjami amerykańską i chińską.

Według AFP napięcie osiągnęło moment kulminacyjny, kiedy chińscy dyplomaci mieli się „wprosić” do gabinetu Petera O’Neilla, ministra spraw zagranicznych Papui Nowej Gwinei, który jako gospodarz był odpowiedzialny za przygotowanie propozycji wspólnego komunikatu. Ostatecznie miała interweniować policja.

Chińskim delegatom miało nie spodobać się zdanie:

„We agree to fight protectionism, including all unfair trade practices.”
[Zgadzamy się walczyć z protekcjonizmem, włącznie ze wszystkimi praktykami nieuczciwego handlu.]

Z jakiś przyczyn Chińczycy uznali, że druga część zdania dotyczy właśnie ChRL, kiedy pierwsza miała odnosić się do Stanów Zjednoczonych. Ciekawą strategię przyjęli Amerykanie, którzy generalnie zgodzili się z zapisem uznając, że żadna część tego zdania ich nie dotyczy. Wygląda na to, że chińscy dyplomaci mają jeszcze dużo do nauczenia się, jak uprawia się dyplomację publiczną. Sam O’Neill zachował spokój i dyplomatycznie powiedział na zakończenie obrad, że sprawa wspólnego komunikatu zakończyła się niepowodzeniem z powodu „dwóch gigantów w pokoju”.

Nie było to jedyne niepowodzenia chińskiej delegacji. Chińska ochrona nie wpuściła na spotkania Przewodniczącego Xi Jinping z wyspiarskimi przywódcami Pacyfiku akredytowanych dziennikarzy z tych państw, a jedynie ekipę CGTV. W efekcie główną informacją ze szczytu, jaka pojawiła się w tych państwach, nie były obietnice inwestycji, składane obficie przez Xi Jinping, ale kwestia niedopuszczenia dziennikarzy do spotkania. Mimo że Xi Jinping przyjechał wcześniej na szczyt i spotkanie z przywódcami regionu miało być wielkim wydarzeniem PR i być cegiełką do budowania chińskiego „soft power”.

Na zdjęciu u góry razem grillują prezydent Nuru, Baron Waqa (tak, tak, ten Baron Waqa) i premier Australii, Scott Morrison.

Gorąco jest też na linii Pekin-Canbera. Wieczorem po niezbyt relacjonowanym spotkaniu z Xi Jinping – kto ogląda CGTV? – przedstawiciele innych państw udali się na grilla, zorganizowanego przez australijskiego premiera, Scotta Morrisona. Co spotkało się z podejrzeniami chińskich delegatów, że zrobił to specjalnie, aby przyćmić wystąpienie Xi Jinping. W tle jednak jest kwestia rozpoczęcia procedury antydumpingowej przez Pekin wobec australijskiego eksportu jęczmienia.

Financia Times zrobiła ciekawe zestawienie zaangażowania Australii i ChRL w regionie Pacyfiku. Wypada ono na korzyść Australii, ale moim zdaniem fakt, ze jest ono w dużym stopniu oparte na modelu pomocowym, więc nie generuje wzrostu gospodarczego na takim poziomie, jakby mogło. Równocześnie ChRL dużo obiecuje, ale niewiele się z tego materializuje – ponad 6 mld USD w ciągu ostatnich siedmiu lat obiecano samej Papui Nowej Gwinei, jednak w tym samym czasie realne zaangażowanie wszystkich środków z ChRL ledwo przekroczyło 400 mln USD.

Wydaje się to jednak tylko odpowiedzią na ogłoszoną w czasie szczytu decyzję Australii rozbudowy bazy marynarki wojennej Lombrum na wyspie Manus, na północ od Papui nowej Gwienei. Wygląda na to, że ocieplenie relacji, do jakiego miała doprowadzić wizyta w Pekinie Marise Payne, minister spraw zagranicznych Australii na początku bieżącego miesiąca, nie trwało zbyt długo.

Głównym punktem szczytu była jednak wymiana słownych ciosów między Xi Jinping i Mike’iem Pencem, który zastąpił Donalda Trumpa. Wielu obserwatorów krytykowało ten ruch Waszyngtonu, ale moim zdaniem to dobre posunięcie, ponieważ, choć nie jestem fanem Pence’a, to on raczej nie strzeli żadnej gafy, kalibru Trumpa. Dzięki czemu wszyscy się skoncentrowali na meritum amerykańskiego przekazu, a ten – jak można łatwo zgadnąć – był skierowany przeciwko ChRL. Przy tym Pence nie powiedział nic nowego – pułapka zadłużeniowa, nieuczciwe praktyki handlowe, przejmowanie zasobów itp., ale wystarczyło, że zachowywał się prezydencko.

Najwięcej z całego zamieszania chyba wyniosło Tonga, które wynegocjowało wydłużenie spłaty o 5 lat 160 mln USD długów zaciągniętych w ChRL – podejrzewam, że gdyby nie tak duży szum wokół „pułapki zadłużenia”, Pekin zażądałby zgody na budowę bazy dla Marynarki ALW.

Opublikował/a Michał Bogusz

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.