W Waszyngtonie zakończyła się wczoraj dwudniowa runda rozmów chińsko-amerykańskich na temat konfliktu handlowego. Chińskiej delegacji przewodniczył wicepremier Liu He, ale tajemnicą poliszynela w Pekinie jest fakt, że przejął on nie tylko portfolio ekonomiczne z rąk premiera Li Keqiang, ale też prawdopodobnie bieżące zarządzanie administracją ChRL.
Kontrolowane przecieki z obydwu stron wskazują, że rozmowy przebiegają w dobrej atmosferze oraz iż dokonano sporego postępu. Na to, że „super deal“ jest w zasięgu wzroku dowodzi także fakt, że zaczęto mówić o organizacji szczytu Donalda Trumpa z Xi Jinping, który miałby miejsce pomiędzy drugim spotkaniem Trumpa z Kim Dzong Un, a drugim marca, kiedy wygasa „zawieszeni broni“ w wojnie handlowej.
Sam Trump już o tym tweetuje.
Można mieć różne zdanie o Donaldzie Trumpie, ale obiektywnie trzeba przyznać, że rozumie on znaczenie symboli w polityce i dobrego show. Dlatego zawarcie „super dealu“ – jeżeli do niego dojdzie oczywiście1 – musi być podkreślone odpowiednim dramatyzmem, które osiągnie zenit w godzinie „szczytu przywódców“, kiedy to „sam prezydent uratuje światową gospodarkę“. Nie wyobrażam sobie Trumpa stojącego z plecami jakiś urzędników podpisujących jakieś papiery. To on będzie podpisywał i szczerzył uśmiech w błyskach aparatów fotograficznych.
—
1 Wciąż uważam, że szanse na „deal” wynoszą jakieś 50%. Co oczywiście nie oznacza, że będzie to trwałe porozumienie, ale ChRL to wystarczy, aby złapać oddech.
[…] — 1 Muszę zmniejszyć prawdopodobieństwo tymczasowego porozumienia z 50% na 20%. […]
PolubieniePolubienie