Autor: Zak Dychtwald
Tytuł: Young China: How the Restless Generation Will Change Their Country and the World (Młode Chiny: Jak niespokojna generacja zmieni swój kraj i świat)
Wydawnictwo: St. Martin’s Press (2018)
Mam zawsze mieszane uczucia czytając tego typu książki, które są zapiskiem indywidualnego doświadczenia piszącego z aspiracjami do tworzenie większego obrazu społecznego i kreowania na tej podstawie przepowiedni społecznych. W żargonie analitycznym tego typu wnioskowanie nazywa się „dowodem anegdotycznym”, kiedy indywidualne, pojedyncze doświadczenie w magiczny sposób staje się uogólnieniem.
Z drugiej strony nie można bagatelizować indywidualnego doświadczenia i zdolności jednostki do spostrzeżenia trendów społecznych, które umykają ogólnym badaniom socjologicznym. Jest to prawda zwłaszcza w ChRL, gdzie socjologia jest upośledzona na dwójnasób. Po pierwsze przez system polityczny, który z góry wyznacza kierunek badań i tworzy wiele tabu politycznych. Po drugie przez brak zaufania społecznego, co powoduje, że zbierane dane są mało wiarygodne.1 Dlatego czasami pozostają jedynie „dowody anegdotyczne”, ale nie można polegać tylko na jednej pracy, a trzeba wiele tego typu książek konfrontować ze sobą.
Po tym przydługim wstępie czas na kilka zdań o książce Dychtwalda. To zapis rozmów i przemyśleń oraz impresji autora o pokoleniu Chińczyków urodzonych po 1990 roku. Chodzi o pokolenie urodzone po masakrze na Tiananmen z 1989 roku, ale mam wrażenie, że autor trochę na siłę próbuje budować analogię z amerykańskim pokoleniem Y. Dychtwald rozmawia z młodymi Chińczykami na wszystkie tematy od rządów partii komunistycznej po sex i preferencje żywieniowe, a przede wszystkim o Chinach i Zachodzie. Bardzo ciekawy zakres tematów i choćby z tego tylko powodu jest to bardzo ciekawa praca.
Problem w tym, że mam wrażenie, że „próba” rozmówców jakich sobie dobrał autor jest dosyć wąska. Przede wszystkim praktycznie ogranicza się do mieszkańców Suzhou oraz Chengdu. Przy wszystkich różnicach między obydwoma miastami, trudno je nazwać reprezentatywnymi dla ChRL, zwłaszcza bogate Suzhou. Ponadto, mimo pewnych starań, jego rozmówcy to dzieci klasy średniej. Trzeba mieć odwagę, żeby po rozmowach z tak ograniczoną grupą, reprezentująca mniejszość w ChRL projektować ich opinię na robotników z Jilin lub migrujących chłopów z Hunanu.
W mojej subiektywnej opinii książka Dychtwalda wpisuje się w tradycję życzeniowego postrzegania Chin, kiedy Chiny są raczej projekcją oczekiwań, a nie realnym miejscem.
—
1 Pewna amerykańska autorka – z litości pominę nazwisko – pracy o systemie politycznym ChRL broniła przeprowadzonych badań, stwierdzając, że przecież to były badania terenowe, kiedy ankieterzy spotykali się z wytypowanymi do badania osobami wraz z chińskimi kolegami i tłumaczem. Czy w takich warunkach, ktoś mógłby nie być szczery? 😉